Dwa lata temu sytuacja była podobna. O tytuł "króla speedwaya" walczyli Bartosz Zmarzlik i Leon Madsen. Na trzy rundy przed końcem mieli dokładnie tyle samo punktów w klasyfikacji generalnej (po 85), ale Duńczyk na własnej ziemi w Vojens pogrzebał swe szanse na złoto. Chomski to przewidział - Leon lubi duże tory, bo tam może wykorzystać niesamowitą moc swoich silników. Nie ma wątpliwości, że w tym momencie to zdecydowanie najszybszy zawodnik w całej stawce. W Vojens będzie liczyło się jednak coś więcej, bo tor jest krótki, a do tego dość wąski. W takich warunkach Bartek powinien sobie radzić lepiej - mówił wtedy klubowy trener Zmarzlika, Stanisław Chomski i jego przewidywania potwierdziły się. Madsen zdobył ledwie 7 punktów i nie zdołał awansować do półfinału, podczas gdy Zmarzlik na technicznych owalu czuł się jak "ryba w wodzie", ostatecznie w pięknym stylu wygrywając całe zawody. Jego przewaga nad Duńczykiem urosła do 11 punktów klasyfikacji generalnej i chociaż potem Madsen robił co mógł w Cardiff, a w Toruniu pojechał wręcz genialnie, to Polakowi zostały dwa punkty zapasu. Artiom jak Leon? Przed tegorocznymi zawodami, zdaniem wielu fachowców, opinia Stanisława Chomskiego wciąż pozostaje aktualna, wystarczy zmienić w niej tylko imię "Leon", na "Artiom". Rosjanin też preferuje duże obiekty, na których potrafi wykorzystać ogromną prędkość swoich motocykli. Widać to było podczas półfinału PGE Ekstraligi w Lesznie, gdzie w dwóch pierwszych seriach był pogubiony sprzętowo, ale jak już dopasował silniki, to nawet po słabszych starcie objeżdżał rywali z ogromną łatwością. W Vojens jednak sam sprzęt nie wystarczy, będą się liczyły jeszcze umiejętności techniczne. O tym jakie kłopoty może mu sprawdzić duński tor Rosjanin przekonał się już przed dwoma laty. We wspomnianym Grand Prix Danii wypadł jeszcze gorzej niż Madsen, z dorobkiem 5 punktów kończąc zawody na ledwie 13. miejscu. Kocha lub nienawidzi Obiekt w Vojens doskonale zna Tomasz Gollob. - To jest tor, który ma wiele zagadek. Pierwszą z nich jest zmienna pogoda, w zasadzie z minuty na minutę. Świeci słońce, a nagle pada deszcz. Tor ma jednak tak dobry drenaż, że woda znika w oczach, więc nikt nie robi z tego kłopotu, że pada. Ewentualnie poczekamy pół godziny, ale pojedziemy na pewno. Ze względu na swą charakterystykę to jest tor, który kocha lub nienawidzi. Miałem na nim niesamowite zawody, miałem też wypadek w 1994 roku - przyznał swego czasu Gollob na antenie nSport+. To właśnie na tym obiekcie Gollob, koszmarnie poobijany po przeleceniu przez bandę podczas Złotego Kasku, stracił w 1999 roku całą przewagę (4 pkt) w klasyfikacji generalnej i tym samym złoty medal na rzecz Tony’ego Rickardssona. W 2010 roku zaś, gdy sięgał po złoto, właśnie komplet punktów wywalczonych w Vojens mocno przybliżył go do upragnionego tytułu. Ward stawia na Polaka W mediach społecznościowych na temat rywalizacji Zmarzlika z Łagutą o tegoroczne mistrzostwo świata głos zabrał też Darcy Ward. Podwójny indywidualny mistrz świata juniorów, którego błyskotliwą karierę przerwało w 2015 roku złamanie kręgosłupa, stwierdził jednoznacznie: - Łaguta jest bardzo dobry, prawie tak dobry jak Zmarzlik, ale w Vojens i w Toruniu, żeby zaliczyć udane zawody, trzeba podejmować właściwe decyzje. Dlatego wygra Zmarzlik - ocenił Australijczyk.