Choć na arenie międzynarodowej Phil Collins indywidualnie nie zawojował zbyt wiele, to niewątpliwie miał parę swoich momentów chwały. Opublikowaliśmy ten tekst akurat dziś, ponieważ czterdzieści lat temu Brytyjczyk w ojczyźnie odniósł jeden z największych sukcesów w karierze i zwyciężył finał zamorski mistrzostw świata w Manchesterze. Przedstawiciel gospodarzy w zawodach pokonał wiele znanych wówczas nazwisk. Jego plecy oglądali chociażby Kenny Carter czy Mitch Sirra z Nowej Zelandii. W nagrodę na triumfatora czekał udział w finałowym turnieju w Norden, gdzie zostały rozdane medale. Na niemieckiej ziemi Collins nie popisał się wybitnym występem i zajął dopiero trzynaste miejsce, ale pięknych wspomnień nikt mu nie odbierze. W kolejnych dwóch sezonach przeżył on zresztą jeszcze lepszą przygodę, bo wraz z reprezentacją Wielkiej Brytanii zdobywał odpowiednio srebrny oraz brązowy medal drużynowych mistrzostw świata. Drugi krążek wywalczył w odległych Stanach Zjednoczonych. Jazda za oceanem Philowi Collinsowi spodobała się tak bardzo, że pod koniec kariery walczył o tytuł najlepszego żużlowca USA. Zaczęło się od dwóch wizyt na podium z rzędu. Kolejne edycje Brytyjczyk kończył jednak daleko od czołowej trójki. Fanom podobała się jednak przede wszystkim widowiskowa jazda zawodnika. - Zawsze świetnie się go oglądało. To była dla nas wielka strata, gdy przeszedł na emeryturę - pisano na stronie retro-speedway.com. Motocykle bez hamulców zamienił na… pędzle Poza czarnym sportem, kolejnym wielkim hobby Brytyjczyka jest sztuka. Jeszcze w trakcie trwania kariery 63-latek lubił od czasu do czasu namalować jakiś obraz. Poważniej tym zajęciem zajął się jednak dopiero po odwieszeniu kevlaru na kołek. Efekty prac publikowane w internecie kibicom spodobały się tak bardzo, że postanowiono rozpocząć ogólnodostępną sprzedaż. Collins ostatecznie namalował wielu kolegów z toru, w tym między innymi Erika Gundersena, Jana O. Pedersena oraz Bruce’a Penhalla, z którymi ścigał się w jednej drużynie w ojczyźnie. Polak poszedł podobną drogą. Projektuje tatuaże Co warto zaznaczyć na koniec, podobny przypadek mieliśmy również na naszym krajowym podwórku. Swego czasu dobrze zapowiadający się młodzieżowiec Tymoteusz Picz został bowiem tatuażystą. - Na razie się uczę. Projektuję i przygotowuję wzory tatuaży. Z żużlem w formie zawodniczej skończyłem definitywnie. Nie wykluczam powrotu w innej roli kiedyś, ale na pewno nie jako zawodnik - mówił Interii w kwietniu 2022 roku.