Zawodnicy będą wniebowzięci Jak informuje portal polskizuzel.pl, to oznacza, że każdy żużlowiec będzie mógł się związać łącznie z polską ligą umowami w aż czterech klubach. W poprzednich sezonach zawodnicy mocno narzekali na tego typu ograniczenia. W prywatnych rozmowach często powoływali się na krzywdzący regulamin. Podawali argumenty, że choć w Polsce zgarniają największą kasę, mimo wszystko zabiera im się prawo do dodatkowego zarobku. Żużlowcy byli ostatnio zmuszani do ostrej selekcji lig, a one w gruncie rzeczy były przez nich traktowane, jako forma przygotowań do najważniejszych zawodów w naszym kraju. Za granicą zawodnicy przewalali tony sprzętu i dzięki kilku występom w tygodniu, w Danii, Szwecji, Niemczech, czy Czechach byli po prostu w rytmie meczowym. Ten system im odpowiadał, ale "góra" postanowiła, to na jakiś czas ukrócić. Teraz GKSŻ zdecydował się wyjść naprzeciw oczekiwaniom żużlowców, stąd propozycja zmian w istniejącej już regulacji. Można założyć w ciemno, że większość zawodników po usłyszeniu wiadomości o powrocie do starych zasad aż mlasnęła z zachwytu. - To ukłon w stronę żużlowców, ale chcę wyraźnie podkreślić, że nikogo do niczego nie zmuszamy. Żaden z zawodników nie musi podpisywać czterech kontraktów. My dajemy im tylko taką możliwość, a to od nich zależy, czy postanowią z niej skorzystać - wyjaśnia przedstawiciel GKSŻ Zbigniew Fiałkowski. Wiceprzewodniczący tłumaczy również, że wydanie zezwolenia na rozszerzenie liczby lig przyniesie wiele korzyści nie tylko zawodnikom. - Zyskamy wolny czwartek dla naszej ligi. To spowoduje, że będziemy mogli jeszcze sprawniej przeprowadzić rozgrywki w tym roku - podkreślił. Jak to dokładnie ma wyglądać "w praniu"? - Jeśli przykładowo zaplanowany na niedzielę mecz 1. Ligi Żużlowej nie dojdzie do skutku, to będziemy mogli go przełożyć, ale nie na najbliższy czwartek, lecz na kolejny. Musimy oczywiście o tym oficjalnie poinformować, żeby nikt w ligach zagranicznych nie planował wtedy zawodów. Te wszystkie zmiany to efekt porozumienia, które udało nam się wypracować z przedstawicielami innych krajów. Tak naprawdę zyskają na tym wszyscy - cieszy się Fiałkowski.