Janusz Ślączka trenerem ZOOleszcz GKM-u Grudziądz został przed sezonem 2021. Przyszedł z Cellfast Wilków Krosno, z którymi wywalczył awans do eWinner 1. Ligi. Janusz Ślączka miał trudne zadanie, ale je wykonał Ślączka w tym roku w Grudziądzu nie miał łatwego zadania. Dostał drużynę, która już na starcie była skazana na walkę o utrzymanie. Wielu ekspertów było przekonanych, że to właśnie GKM opuści PGE Ekstraligę. Jednak drużyna Ślączki dokonała cudu remisując u siebie z Betard Spartą Wrocław i Motorem Lublin, a na koniec ogrywając w Grudziądzu Eltrox Włókniarza Częstochowa. Dobry wynik idzie na konto trenera. Z drugiej strony nie sposób uciec od refleksji, że momentami Ślączka nie panował nad tym, co się dzieje, a jego rotowanie składem nie wyglądało, jak jakaś przemyślana strategia. Zresztą sam Ślączka powiedział w jednym ze spotkań: zmiany są po to, żeby je robić. Zabrzmiało co najmniej dziwnie. W przyszłym roku Ślączce przyjdzie pracować w o wiele bardziej komfortowych warunkach. Drużynie może nie przybyło mocy, ale trudno go nazwać murowanym kandydatem do spadku. W końcu jest Arged Malesa Ostrów, która po awansie nawet się specjalnie nie wzmocniła. Raczej osłabiła, tracąc Patricka Hansena, gwiazdę U-24.