Daniel Bałut rozbudził nadzieje kibiców Trzeba przyznać, że działacz miał naprawdę dobre wejście. Po pierwsze zaangażował się i podjął próbę ratunku klubu przed upadkiem. Mniej więcej nieco ponad roku temu wcale chętnych nie było. Szczególnie, że przysłowiowe trupy z szafy wypadały raz po raz, a nie wytrzymał też sam Łukasz Sady, były prezes Unii, który po latach rządów zrezygnował z pełnionego stanowiska. Istniało poważne zagrożenie, że tarnowianie nie otrzymają licencji i skończy się przynajmniej na rocznej karencji. Wtedy do gry wszedł Bałut i jakoś te klocki uporządkował. Szybko więc zyskał sympatyków, bo sam fakt zgłoszenia drużyny do rozgrywek 2. Ligi Żużlowej został bardzo pozytywnie odebrany przez środowisko. Choć kondycja finansowa klubu ciągle jest daleka od idealnej, to dziś głośno już nie mówi się o rolowaniu długów, zadłużeniu, czy innych aferach, które jeszcze do niedawna były normą. To wszystko należy zapisać na plus działań Daniela Bałuta. - Pracowałem niegdyś biurko w biurko z ojcem pana Bałuta. Doskonale znam się z jego ojcem. Syna, czyli Dawida, nie znam, ale muszę powiedzieć, że jestem do tego nowego otwarcia znacznie bardziej pozytywnie nastawiony niż do poprzednika - mówi nam doskonale znający realia tarnowskiego żużla Zbigniew Rozkrut. - Myślę, że jest to człowiek biznesu. Jest młody i zaangażowany. Podjął się trudnego wyzwania ratowania klubu, choć nikt go do tego nie zmuszał. To są te pozytywy. Uważam, że na razie radzi sobie nieźle. Formalnie rzecz biorąc nie jest jednak prezesem, a w chwili obecnej sprawuje jego obowiązki z pozycji Przewodniczącego Rady Nadzorczej. Co ważne, ma wiedzę z zakresu zarządzania spółkami akcyjnymi, bo taką jest Unia Tarnów. To bez wątpienia plus - przyznaje były prezes Unii Tarnów. Unia Tarnów ciągle na garnuszku Grupy Azoty Tyle tylko, że klub ciągle żyje przede wszystkim z pieniędzy chemicznego potentata. Grupa Azoty wiele razy ratowała Unię z długów, nadal jest jej głównym sponsorem, ale na milionowe wsparcie finansowe na razie nie ma co liczyć. Raz, że spółka ma na swoich barkach kilka innych klubów, a druga sprawa to kryzys wywołany m.in. wojną na Ukrainie. - A bez pieniędzy nie da się stworzyć mocnej drużyny. Mogę mieć nadzieję, że będzie dobrze, ale tego w obecnej sytuacji nie wie nikt. Grunt, że w ogóle żużel przetrwał, a to już należy uznać za duży sukces - dodaje Rozkrut. Daniel Bałut zapowiadał kilka miesięcy temu, że Unia pod jego wodzą szybko będzie chciała zaatakować eWinner 1. Ligą, ale na to na razie się nie zanosi. Kibice pytali, gdzie ten skład na awans, ale działacz wyszedł z słusznego założenia, że nie ma co żyć ponad stan. To już w Tarnowie przerabiano wiele razy. Swoją drogą przyszły rok może być dla tarnowskiego żużla bardzo istotny. Ciągle w tle toczy się temat remontu stadionu. Poza wszystkim mamy wybory i miejmy nadzieję zakończenie wojny na Ukrainie. Chodzi oczywiście o ewentualne zwiększenie wsparcia ze strony Grupy Azoty. W przypadku sytuacji Unii Tarnów to kluczowa sprawa.