- Z racji niskiego wzrostu mam nad Matejem przewagę. Wygram z nim nawet, jak sobie dobrze podjem, a on będzie się głodził - mówił nam kilka dni temu jeden z zawodników, z którym wspólnie oglądaliśmy kolejny słaby występ Mateja Zagara w tym sezonie. Zagar postulował o jedno Słoweniec już kilka lat temu postulował wprowadzenie limitu wagi żużlowca z motocyklem. Widział, że wraz z kolejnymi zmianami rywale coraz bardziej zaczynają mu uciekać, a jego 185 centymetrów robi coraz większą różnicę. Na niekorzyść oczywiście. 185 centymetrów to przecież większa masa ciała. Gdy Zagar staje pod taśmą z zawodnikami mniejszymi o 15, czy nawet 20 centymetrów i lżejszymi, to z góry jest skazany na porażkę. Czasem udaje mu się pojechać lepiej, ale tych dobrych występów jest z każdym rokiem coraz mniej. 3 lata temu zaliczył świetny sezon w Motorze Zagar szalał w latach 2009-2016 (z roczną przerwą na Start Gniezno) w Stali Gorzów. Wtedy Stal robiła trudny, przyczepny tor. Słoweniec takie lubi, więc czuł się, jak ryba w wodzie. To samo było w 2020 roku w Motorze Lublin. Znowuż trudny i przyczepny tor (to był rok COViD-owy, więc komisarze pozwalali na więcej), na którym Zagar zaliczył świetny sezon. Ostatni tak dobry w swojej karierze. Potem było już tylko gorzej. W 2021 spadł z Falubazem Zielona Góra do 1. Ligi. W 2022 nie pomógł Abramczyk Polonii Bydgoszcz w awansie do elity, a w tym roku jeździ bardzo przeciętnie w barwach ROW-u Rybnik. To on położył pierwsze finałowe spotkanie ROW-u zdobywając zaledwie 5 punktów. Występami w tym roku robi sobie antyreklamę Zagar występami w tym roku zrobił sobie antyreklamę. Nic dziwnego, że ten komandos słoweńskiej armii nie ma żadnych ofert. Jeśli będzie chciał dalej jeździć, to pewnie ktoś podpisze z nim niezobowiązujący kontrakt warszawski (bez ustalonych warunków płacowych i bez gwarancji startu), dzięki czemu Zagar przetrwa do wiosny. I jak zaczną trzeszczeć kości, jak któraś z drużyn straci przez kontuzję zawodnika, to wtedy będzie miał szansę wskoczyć. Jednak czasy, kiedy był pierwszym, czy nawet drugim wyborem minęły bezpowrotnie. Klub, który go zatrudni, musi się jednak liczyć z tym, że jeśli będzie przygotowywał twardy tor, to Słoweniec będzie zawodnikiem na kilka punktów. Lepiej może pojechać już tylko na twardym i przyczepnym. Inna sprawa, że Zagar już nigdy nie będzie tym zawodnikiem, co kiedyś. Wiek też robi swoje. Już nie ma w nim tej brawury, co kiedyś, a więc zdolność do poświęceń i szalonych akcji jest zdecydowanie mniejsza.