Mamy drugą połowę marca, co dla żużlowych kibiców oznacza to jedno - powrót motocykli na tor. Większość zespołów trenuje już pełną parą, a w Rybniku odbył się dziś już pierwszy sparing pomiędzy drużynami z Rybnika i Ostrowa. Stelmet Falubaz Zielona Góra na razie meczów kontrolnych nie rozgrywał, a jedynie skupiał się na jazdach na własnym torze. Podczas dzisiejszego treningu doszło do niebezpiecznej sytuacji, w której uczestniczyli liderzy faworyta eWinner 1. Ligi - Max Fricke i Piotr Protasiewicz. - Piotr wystartował, Max jechał i na wejściu w łuk Piotr zamknął gaz, bo chciał jedynie sprawdzić start i dojazd do łuku. Max wchodził w łuk i położył motocykl, no i uderzył w Piotra. Ten stracił rytm, upadł na tor i tak to wyglądało - relacjonuje w rozmowie z Interią Piotr Żyto, szkoleniowiec zielonogórskiej drużyny. - Max, wiadomo, uderzył w Piotra, bo nie było innej możliwości po położeniu motocykla. Nie było jednak żadnej kolizji, że ktoś gdzieś wyleciał z motocyklem itd.. Prędkości nie było tam prawie żadnej, bo Max zdążył położyć ten motocykl, żeby w Piotra nie wjechać - dodaje trener Stelmet Falubazu. Piotr Protasiewicz szybko wróci do jazdy Co ze stanem zdrowia kapitana Falubazu? - Nie ma złamań, jest poobijany. Też trzeba zwrócić uwagę na wiek Piotra - to nie jest młody chłopak, parę tych kontuzji już miał. Obolały wstał, zszedł do parkingu. Rozmawiałem z nim przed chwilą, powiedział, że leży w domu i odpoczywa, przejdzie rehabilitację, jakieś masaże, itd. Powiedział, że na środę będzie gotowy na kolejny trening. Na spokojnie, bez paniki - uspokoił Piotr Żyto. Zawodnicy Falubazu, szczególnie kapitan, Piotr Protasiewicz, mogą mówić o sporym szczęściu. Wypadki, do których dochodzi przy dużej różnicy prędkości bywają bardzo groźne. Przekonał się o tym m.in. Patryk Dudek, na którego w 2016 roku, podczas Memoriału Edwarda Jancarza w Gorzowie, wpadł Peter Kildemand. Motocykl zielonogórzanina zdefektował, przez co toczył się po torze z małą prędkością. Duńczyk, zasłonięty przez rywali, nie zauważył Polaka i wpadł w niego z dużym impetem. Na szczęście w Zielonej Górze Max Fricke w porę zauważył swojego kolegę z zespołu i położył swój motocykl. Do zderzenia doszło, ale na szczęście obrażenia kapitana Falubazu są dużo mniejsze, niż mogłyby być, gdyby Australijczyk wpadł na Protasiewicza przy pełnej prędkości. Kibice zielonogórskiej drużyny mogą więc dziś spać spokojnie.