Sobotni pojedynek nie rozpoczął się najlepiej dla gości, a szczególnie dla Pawła Trześniewskiego. Przyjezdni nie dość, że przegrywali po dwóch wyścigach, to na dodatek wspomniany wcześniej lider ich formacji juniorskiej zaliczył groźnie wyglądający upadek i plecami mocno uderzył o bandę. Co prawda młodzieżowcowi podobno nie stało się nic poważnego, ale ukończył on i tak mecz z zerowym dorobkiem punktowym. Powód? Rzekome problemy sprzętowe. - Ze zdrowiem jest OK, nic mnie nie boli. Jestem przyzwyczajony do takich upadków, więc próg bólu jest wyższy - oznajmił dodatkowo na antenie Canal+ Sport 5. Gospodarze w miarę dobrze radzili sobie do gonitwy jedenastej, gdyż po niej ROW znajdował się na minimalnym, zaledwie dwupunktowym prowadzeniu. Później rybniczanie ewidentnie wzięli się do roboty, ponieważ wyprowadzili trzy ciosy i na tablicy wyników przed ostatnią gonitwą dnia mieli już o dziesięć "oczek" więcej niż ambitni miejscowi. Dobry wynik przyjezdnych to przede wszystkim zasługa fenomenalnego duetu Patrick Hansen - Matej Zagar. Poza nim naprawdę świetne spotkanie odjechał Patryk Wojdyło. Polak powoli wyrasta na jedną z krajowych gwiazd rozgrywek, czego jeszcze niedawno nie spodziewał się kompletnie nikt. Jego niesamowitą historię przypominaliśmy niedawno w TYM tekście. Rybnickich sympatyków czarnego sportu poza świetnym rezultatem w Gdańsku z pewnością cieszy również widok ligowej tabeli. W niej rosnący w siłę ROW plasuje się na pozycji wicelidera i lepsi są tylko dominatorzy rozgrywek z Zielonej Góry. Bez wątpienia właśnie wyłania nam się kolejny kandydat do awansu do PGE Ekstraligi. Takiego komfortu nie ma Zdunek Wybrzeże. Podopieczni Eryka Jóźwiaka wciąż nie mogą spać spokojnie i muszą oglądać się za siebie. Drużyna może zarówno znaleźć się w fazie play-off, jak i spaść na najniższy szczebel. Co gorsza, jedzie ona w kratkę i sprawia kibicom pozytywne (niedawny triumf z Abramczyk Polonią Bydgoszcz) oraz negatywne niespodzianki (domowa porażka z Trans MF Landshut Devils).