Lahti sezon 2023 miał niespecjalnie udany. Ten żużlowiec na poziomie pierwszoligowym ma już zbudowaną określoną renomę, więc jego średnia nieco ponad 1,800 na bieg mogła być zaskoczeniem in minus. Co prawda Lahti zawsze miał tendencję do wahań formy, jeden mecz potrafił sam wygrać, inny kompletnie zawalił, ale generalnie był mocnym punktem swoich zespołów. W tym roku jednak jechał jak na siebie bardzo przeciętnie, za co zresztą był regularnie krytykowany przez Witolda Skrzydlewskiego, najważniejszą osobę w łódzkim żużlu. Nic dziwnego, że w Orle - który ledwo utrzymał się w lidze - Lahtiego dłużej już nie chcieli. Fin dostał wolną rękę i mógł szukać nowego klubu. Właśnie dowiedzieliśmy się, że już go znalazł. Za rok pojedzie w Unii Tarnów, która montuje bardzo mocny skład i wszystko wskazuje na to, że będzie potęgą jak na drugoligowe realia. Zdecydowana większość tegorocznego zestawienia personalnego może zapomnieć o kontrakcie na 2024. Są po prostu za słabi. Ale to będzie "paka". W cuglach wygrają ligę? W tym roku bardzo mocny skład złożono w Rzeszowie, który to zresztą bez większych problemów wygrał rozgrywki 1. Ligi i już za kilka miesięcy Stal ujrzymy na zapleczu PGE Ekstraligi. Wygląda na to, że drogą Stali chce podążać Unia. Lahti to jeden z tych, którzy mają dać klubowi powrót do 1. Ligi. Tym samym z Unią na pewno pożegnają się ci, którzy na walkę o awans są po prostu za słabi: Ernest Koza, Matic Ivacic czy Paweł Miesiąc. Może jednak znajdą oni zatrudnienie, bo niektóre mecze mieli niezłe. Tym samym należy wprost powiedzieć, że ścianą wschodnia w polskim żużlu z roku na rok coraz mocniej rośnie w siłę. Motor drugi raz z rzędu został drużynowym mistrzem Polski, Wilki Krosno wywalczyły historyczny awans do PGE Ekstraligi, a Stal wstaje na nogi po chudych latach. Sąsiadom pozazdrościli najwidoczniej w Tarnowie, który przecież jeszcze niedawno jeździł w elicie, a jego barwy reprezentowali Nicki Pedersen czy Janusz Kołodziej. Za rok ma zostać poczyniony pierwszy krok w powrocie do wielkości.