Wiele wskazuje na to, że Emil Sajfutdinow nie będzie najlepiej wspominał ostatniego roku startów w Fogo Unii Leszno. Miesiąc temu Przegląd Sportowy ujawnił, że zawodnikowi nie zapłacono za 134 zdobyte punkty. Nam żużlowiec mówił wówczas, że rozmawia z klubem, że problemu nie ma, ale od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Fogo Unia Leszno nie zapłaci, bo czuje się oszukana Początkowo Sajfutdinow próbował rozmawiać z działaczami Unii, ale teraz zapadła w tej sprawie kompletna cisza. W Fogo Unii Leszno słyszymy, że temat uważają za zamknięty, że Emil został rozliczony. Pamiętajmy jednak, że Unia tak mówi, bo czuje się oszukana przez żużlowca, który w styczniu podpisał porozumienie na sezon 2022 (podobne zawierał wcześniej), a w sierpniu przyznał, że jednak odchodzi z Leszna. Sajfutdinow powiedział o swoich zamiarach, gdy na rynku nie było już praktycznie żadnego wyboru. W związku z takim załatwieniem sprawy Unia nie poczuwa się do obowiązku wypłaty pieniędzy. Traktuje to jako swego rodzaju finansową karę za rozstanie w kiepskim stylu. Emil Sajfutdinow najpewniej pójdzie do sądu Trudno powiedzieć, o jaką kwotę dokładnie chodzi. Pierwsze doniesienia mówiły o 650 tysiącach złotych. W Unii utrzymują, ze gdyby Emil dotrzymał słowa, to dostałby przelew na około 300 tysięcy. Sajfutdinow przebywa obecnie na wakacjach, ale z kręgów zbliżonych do toruńskiego klubu można usłyszeć, że jego umowa dotycząca Unii jest tak skonstruowana, iż nie ma obawy, że finalnie dostanie kasę. Być może sprawa trafi do sądu. W leszczyńskim klubie nie boją się takiego rozwiązania. Zwracają też uwagę, że oni również mają podstawy, by iść do sądu i pytają, co będzie jeśli punktów Emila zabraknie w przyszłym roku do utrzymania, czy też miejsca w play-off. Kto im wtedy zapłaci za utracone korzyści? Od przyszłego roku kluby mają dostawać 6,5 miliona z kasy PGE EKstraligi. Ta stawka ma obowiązywać przez 4 lata.