Dyskusja wokół problemu ilości drużyn, jakie powinny startować w najwyższej klasie rozgrywkowej polskiej ligi być może już od przyszłego roku wciąż trwa. Zdanie włodarzy wielu ekip jest takie samo, jak sterników klubu z Leszna. Obawy w tej kwestii może budzić to czy drużyny z czołówki I ligi będą w stanie nawiązać walkę z zespołami z ekstraligi, w momencie, gdy znajdą się w ich gronie. Przypadek rybnickich "Rekinów" wskazuje na to, że ekipy te mogą mieć olbrzymie problemy. Wszakże RKM niewiele zdołał zwojować w minionym roku. - Przypadek Rybnika był szczególny, gdyż zespół ten został przyjęty do ekstraligi praktycznie w ostatniej chwili. Był to moment, gdy czołowi żużlowcy mieli już podpisane kontrakty w innych klubach. Uważam, że drużyny z czołówki pierwszej ligi mogłyby skompletować ciekawe zespoły dzięki otwarciu rynku na zawodników zagranicznych - uważa Sławomir Kryjom. Nie da się ukryć, że Rybnik nie miał czasu na skompletowanie silnej drużyny i w tym należy doszukiwać się przyczyn tak słabej postawy "Rekinów". Jednak czy to jedyny powód? Tegoroczne baraże udowodniły po raz kolejny, jak duża przepaść dzieli Ekstraligę od I ligi. "Anioły", mimo kłopotów kadrowych. bez większego trudu pokonały Intar Ostrów i zapewniły sobie utrzymanie. Wskazuje to na konieczność wyrównania poziomu wszystkich ekip, które miałyby startować w dziesięcio -zespołowej ekstralidze. Zdaniem Unii Leszno sposobem na to jest wprowadzenie KSM. - Oczywiście klub optuje za wprowadzeniem KSM, gdyż to daje gwarancję wyrównanych pojedynków. Emocje na torze spowodują, że wzrośnie liczba kibiców na trybunach, a to z pewnością przełoży się na ilość sponsorów. To taki schemat obowiązujący nie tylko w żużlu, ale i w innych dyscyplinach sportu - przekonuje Sławomir Kryjom. Czy wrócimy zatem do ekstraligi z dziesięcioma drużynami i do liczenia zespołom KSM-u? Najważniejsze rozstrzygnięcia w tegorocznych zmaganiach padły za szybko. Emocje na końcu rozgrywek opadły, bo wszystko było już jasne. Trzeba coś zmienić, byśmy w kolejnym sezonie mogli do ostatnich pojedynków emocjonować się rywalizacją żużlowców. Konrad Chudziński, Leszno