Sytuacja związana z narodowością i przynależnością państwową Łoktajewa jest dość ciekawa, szczególnie w obliczu wojny za naszą wschodnią granicą. Żużlowiec urodził się w rosyjskim Bałakowie, jednak od 2011 roku reprezentował na arenie międzynarodowej Ukrainę i to bardzo często. Wielokrotnie startował w barwach tego kraju m.in. w Drużynowym Pucharze Świata, czy ostatnio w Speedway Of Nations. W sezonie 2014 startował powrócił do reprezentowania Rosji, ale tylko na rok. W momencie napaści Rosji na Ukrainę, Łoktajew przebywał na terytorium Ukrainy. O sytuacji zawodnika jako pierwszy poinformował Marcin Majewski, szef żużlowej redakcji Canal+. - Wczoraj udało mi się pogadać z Saszką Łoktajewem, zawodnikiem PSŻ Poznań. Był w Ukrainie, 30 km od polskiej granicy. Szykował się do ucieczki do Polski. Nie wiem, czy zdążył, bo wszedł dekret prezydenta o zakazie wyjazdu mężczyzn w wieku 18-60. Telefon milczy - napisał dziennikarz na Twitterze. Milczący telefon nigdy nie jest dobrym znakiem, a szczególnie w przypadku osoby, która przebywa na terytorium napadniętego zbrojnie państwa. Kibice zaniepokoili się losami żużlowca, który w tym sezonie miał reprezentować barwy poznańskiego PSŻ-u. Łoktajew jest bezpieczny Kilka godzin później, na facebookowym profilu poznańskiej drużyny, pojawiło się krótkie nagranie z odbywającego się właśnie w Gdyni zgrupowania zespołu. Obecni na nagraniu koledzy z drużyny i sztab szkoleniowy wyrazili swoje wsparcie dla kolegi. - Sasza, jesteśmy z tobą! - powiedzieli zawodnicy i trenerzy. W treści postu, klub potwierdził informację Marcina Majewskiego, że Łoktajew chciał wyjechać z Ukrainy. - Po rozmowie z nim wiemy, że niestety nie zdążył "przebić" się do Polski - czytamy. Poznaniacy przekazali, że obecnie żużlowcowi PSŻ-u nic się nie stało i nie grozi mu niebezpieczeństwo. - "Sasza" przebywa aktualnie na terytorium Ukrainy. Na tę chwilę nic mu nie jest i jest bezpieczny - napisano w opublikowanym oświadczeniu.