Sytuacja Łoktajewa jest o tyle interesująca, że jest to Rosjanin reprezentujący na arenie międzynarodowej Ukrainę. Urodził się w rosyjskim Bałakowie, jednak dość wcześnie, bo w wieku 17 lat, zaczął na arenie międzynarodowej startować w ukraińskich barwach. Mając 20 lat wrócił do startów dla Sbornej, jednak długo taki stan rzeczy się nie utrzymał i trwał tylko rok. Gdy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, część obywateli zdecydowała się na wyjazd z kraju. W tym gronie był też Aleksandr Łoktajew, jednak pomimo tego, że - jak podawał Marcin Majewski - znajdował się dość blisko polskiej granicy, nie udało mu się jej przekroczyć. Teraz wyjazd z Ukrainy jest dla niego niemożliwy ze względu na dekret prezydenta o zakazie wyjazdu z kraju mężczyzn w przedziale wiekowym 18-60. Żużlowiec skończy w tym roku 28 lat, więc zalicza się do tego grona. - Prawnie na tę chwilę nie ma takiej możliwości - mówi Jakub Kozaczyk, członek zarządu PSŻ-u Poznań, polskiego klubu Aleksandra Łoktajewa, pytany o ewentualny przyjazd żużlowca do kraju. - Ale coś tam w Ukrainie działają, żeby sportowcy mogli wyjechać, reprezentować kraj. Jesteśmy z Saszą w kontakcie i Sasza chce przyjechać, chce reprezentować Ukrainę i chce zrobić wszystko, żeby tutaj jak najlepiej - jeżeli udałoby mu się przyjechać - jak najlepiej zaprezentować siebie i swój kraj - referował Kozaczyk. Rodzina Łoktajewa jest w Polsce Choć sam Łoktajew do Polski przyjechać nie może, w naszym kraju jest już jego rodzina i przyjaciele. W pomoc uchodźcom zaangażował się polski klub Łoktajewa, SpecHouse PSŻ Poznań, wspomagany przez kibiców z innych ośrodków, m.in. z Łodzi, gdzie Ukrainiec startował przed rokiem. Do dziś prowadzona jest zbiórka najpotrzebniejszych rzeczy dla przyjaciół Łoktajewa, którym przedwczoraj urodził się syn. Akcję koordynuje poznański klub.