Ukraiński klub wziął udział w czterech sezonach polskiej drugiej ligi żużlowej w latach 2005, 2006, 2008 i 2011. Nie zawsze odstawał poziomem od drużyn z naszego kraju. Mimo znacznie mniejszego doświadczenia organizacyjnego i niższego budżetu dwukrotnie lądował nawet na podium naszej najniższej klasy rozgrywkowej. Ukraina, Czechy, Niemcy - polska liga przyciąga zagraniczne kluby Drużyny spoza granic Rzeczypospolitej występujące w polskich rozgrywkach nie budzą żadnego zdziwienia wśród sympatyków żużla. Profesjonalizm naszego systemu od lat przyciąga do nas zespoły z krajów, w których ligi mają charakter pół- lub zupełnie amatorski. W nadchodzącym sezonie na zapleczu PGE Ekstraligi startować będą pochodzący spod Monachium Trans MF Landshut Devils. W drugiej lidze swe potyczki będzie zaś toczyć istny hegemon nadwiślańskich torów, łotewski Lokomotiv Daugavpils. Zespół trenera Kokina dwukrotnie triumfował nawet w pierwszej lidze i tylko organizacyjne statuty Ekstraligi uniemożliwiły mu awans do elity. Wcześniej oglądaliśmy w Polsce również kluby z niemieckiego Wittstocku, czeskiej Pragi czy węgierskiego Miszkolcu, a w sezonie 2004 nawet ze Lwowa! Ukraina, Czechy, Niemcy - polska liga przyciąga zagraniczne kluby Ośrodek żużlowy w Równem nie upadł na sile po ostatnim exodusie z polskiego żuzla. W zachodniej Ukrainie wciąż jeszcze odbywają się wyścigi i turnieje, choć na znacznie mniejszą skalę. Przed wybuchem wojny zatliła się jednakże iskierka nadziei. - Jeśli jednak nie będzie wojny, to za rok Równe ma jechać w polskiej lidze. Już teraz był taki temat, ale zabrakło czasu. Są biznesmeni, którzy chcą założyć żużlową spółkę i startować w Polsce. To się uda, jeśli teraz nie wydarzy się nic złego. A z Rosją to nigdy nic nie wiadomo. Za tydzień, dwa tu może być wojna - mówił nam w styczniu Siergiej Gołownia, szef równieńskiego klubu. Ukraiński działacz nie mylił się. Nie minął miesiąc, a na terytorium jego ojczyzny wjechało rosyjskie wojsko. Część zawodników wyjechała do Polski, inni zostali wcieleni do obrończych wojsk. Na Równe spadają bomby. Miasteczko było jednym z pierwszych celów putinowskich wojsk. Już w pierwszych godzinach inwazji 9 osób zginęło pod gruzami tamtejszej wieży telewizyjnej. Pomóżmy odbudować klub zamiast wpuszczać ich do Grand Prix Jeszcze tydzień temu środowisko żużlowe dyskutowało nad zasadnością przyznania ukraińskiemu zawodnikowi dzikiej karty na majowy turniej Grand Prix w Warszawy. Byłby to gest bez wątpienia piękny, lecz niestety również pusty i nie niosący żadnych dalszych skutków. Może lepiej byłoby wspólnie - jako całe środowisko - ruszyć z żużlową pomocą do Równego zaraz po zakończeniu wojny. Pomóc Siergiejowi Gołowni i jego współpracownikom na tyle odbudować tamtejszy żużel, by mogli jeszcze skuteczniej szkolić młodych adeptów czarnego sportu oraz wrócić do swoich ambitnych wizji o powrocie do polskich rozgrywek. Okazać im naszą solidarność w taki sposób? To przecież możliwe!