Żużel w Ukrainie ostatnio kojarzył się głównie z Aleksandrem Łoktajewem (choć on z pochodzenia jest Rosjaninem) oraz Andriejem Karpowem. Pierwszy z nich jednak przez cały sezon 2022 nie startował z powodu braku możliwości opuszczenia kraju. Karpow też nie jeździł, ale z zupełnie innych powodów. Kilkanaście miesięcy temu miał paskudny upadek w Grudziądzu, po którym początkowo jego stan był naprawdę poważny. Na szczęście, wyszedł z tego. W międzynarodowych zawodach pokazuje się także Witalij Łysak, który jednak prezentuje bardzo kiepski poziom. Ten zawodnik otrzymał nawet nominację do rezerwy toru na GP w Warszawie, ale nie dane mu było wystąpić choćby jeden raz. Wielce prawdopodobne jednak, że przyjechałby daleko za rywalami. Łysak ma już jednak 32 lata, więc trudno wiązać z nim jakieś nadzieje. On może dać Ukrainie sporo radości Nazar Parnicki coraz bardziej rozkręca się w różnego rodzaju zawodach juniorskich. Dopiero od dziś oficjalnie jednak może jeździć także z seniorami, bo kończy 16 lat. Kilka dni temu wygrał rundę Nice Cup, w której startowało kilku bardziej doświadczonych od niego, choćby Mikołaj Czapla, Jakub Sroka czy Kacper M. Grzelak. Dodajmy, że Ukrainiec dysponuje naprawdę bardzo ograniczonymi możliwościami logistycznymi i sprzętowymi, co w tej dyscyplinie bardzo utrudnia życie. Oczywiście nie ma co od razu mówić, że Parnicki to przyszły mistrz świata, ale na pewno chłopak zwraca na siebie uwagę. Być może jeśli za jakiś czas przywrócony zostanie przepis o zagranicznym juniorze, będzie miał szansę załapać się gdzieś do składu. Już ma kontrakt w Unii Leszno, ale trudno oczekiwać by w najbliższym czasie dostał tam jakąkolwiek szansę. Sama umowa świadczy jednak o tym, że jest pod lupą.