"Przygotowywałem się bardzo starannie do tego meczu. Od niedzieli, kiedy nie doszło do spotkania z powodu opadów deszczu wiedziałem, ze wystartuję. Drużyna znalazła się w potrzebie, bo nie mógł przyjechać Leigh Adams. Dostałem szansę, pojechałem i cieszę się, że wszystko zagrało dobrze" - powiedział po spotkaniu Robert Miśkowiak. Punkty popularnego "Miśka" były leszczyńskim "Bykom" niezwykle potrzebne. Pod nieobecność Leigh Adamsa, który startować musiał w lidze angielskiej, wydawało się, że Unia może mieć duże problemy na stadionie w Częstochowie. Tymczasem pokaźny dorobek Miśkowiaka, przy dobrej postawie Damiana Balińskiego, Krzysztofa Kasprzaka i Troya Batchelora dał Lesznu wygraną 48:45. Z postawy zawodnika zadowolony był trener leszczynian Czesław Czernicki. "Nie ugiąłem się pod presją wielu kibiców i dziennikarzy, którzy nie zostawili suchej nitki na Robercie. Postawiłem na niego i okazało się to słuszne" - mówił Czernicki. Dobry występ Miśkowiaka to jednak spora zasługa nie tylko samego żużlowca, ale też mechaników Jarosława Hampela. W parku maszyn to właśnie oni doglądali sprzętu "Miśka", a do dyspozycji miał on także znakomity motocykl "Małego". To nie pozostało bez wpływu na końcowy rezultat. Na częstochowskim obiekcie Miśkowiak nie unikał bowiem błędów. Dobrze przygotowany sprzęt pozwalał jednakże na ucieczkę przed przeciwnikami. Zawodnik Unii Leszno wrócił do składu biało - niebieskich po bardzo długiej przerwie. Leszczynianie stawiali na niego w pierwszej części rozgrywek, ale wobec kolejnych nieudanych występów zrezygnowano z jego usług. W poprzednich potyczkach łącznie nie udało się "Miśkowi" zdobyć tylu punktów, co w Częstochowie. Taka dyspozycja wprawiła w dobry nastrój włodarzy "Byków". Nie można jednak zapominać, że Włókniarz przystąpił do wczorajszej potyczki mocno osłabiony. W ekipie "Lwów" nie pojawili się Lee Richardson i Lukas Dryml. Choć Robert Miśkowiak zasłużył na słowa pochwały po tak udanym występie, to nie można ukrywać, że w walce z przeciwnikami w najsilniejszym zestawieniu wiele mogłoby wyglądać inaczej. Konrad Chudziński