Teoretycznie głównym dowodzącym jest Śledź, który w trakcie meczu odpowiada za ewentualne ruchy taktyczne, zmiany oraz w ogóle za ustalanie składu. Jakiś czas temu dołączył do niego Hancock, który pomaga wielu zawodnikom pod kątem ustawień, jazdy czy po prostu sportowych aspektów życia żużlowca. Wiedzę na ten temat ma potężną, bo to przecież czterokrotny mistrz świata i jeden z najlepszych żużlowców w historii cyklu Grand Prix. Sam kiedyś jeździł w Sparcie. Ostatnimi czasy kilku zawodników mistrza Polski poprawiło swoją jazdę i być może to właśnie zasługa Hancocka. W zeszłym tygodniu Sparta poinformowała o tym, że do jej sztabu dołączą kolejne osoby: Piotr Mikołajczak oraz Wojciech Kończyło. - Pierwszy z nich We Wrocławiu będzie managerem ds. sportu, a jego głównym zadaniem będzie koordynowanie pracy pierwszej drużyny oraz drużyn juniorskich i wsparcie administracyjno-logistyczne sztabu trenerskiego. Drugi zaś ma zajmować się szkoleniem najmłodszych adeptów sportu żużlowego, aż do osiągnięcia licencji w klasie 250 cc. Będzie też ściśle współpracował z trenerem pierwszej drużyny Dariuszem Śledziem oraz konsultantem ds. szkolenia i sportu Gregiem Hancockiem - napisano w oświadczeniu. Prezes Rusko także będzie miał głos Trudno sobie wyobrazić, by wymieniony tercet działał całkowicie według własnego, niezależnego planu. Na pewno swoje trzy grosze wtrąci także prezes Andrzej Rusko, który wielokrotnie to robił i zasadniczo zawsze z dobrym skutkiem. Ma pozytywny wpływ na zawodników, nie mówi im jak mają jeździć, a po prostu uspokaja, doradza i jak trzeba, to wstrząśnie zespołem w merytoryczny sposób. To nie jest typ krzykacza i tyrana. Problem polega na tym, że mamy pięć osób, które w Sparcie w taki czy inny sposób będą rządzić drużyną. Często takie konstelacje w przeszłości nie zdawały już egzaminów, nie tylko w żużlu zresztą. Kilka mocnych charakterów w jednym miejscu potrafi przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.