- To się działo, jak Marek Cieślak łączył obowiązki trenera kadry z pracą w Ostrowie - przypomina Andrzej Witkowski. - Po zawodach spotkał się z kolegą z Łotwy i za wcześnie wzniósł toast z okazji urodzin. 1 promil Marka Cieślaka. Opinia publiczna chciała dymisji Zdarzenie, o którym mówi prezes Witkowski, miało miejsce na finiszu rundy zasadniczej sezonu 2015 w Ostrowie. Gospodarze nie odrobili strat z pierwszego meczu z Lokomotivem Daugavpils i nie wygrali ligi. Po spotkaniu prezesi zrobili awanturę, zarzucając trenerowi, że był pijany i że to miało wpływ na podejmowane przez niego decyzje. Wezwano policję z alkomatem. Badanie wykazało 1 promil. Szkoleniowiec tłumaczył, że badanie godzinę po meczu jest bez sensu, bo on już skończył pracę. - Opinia publiczna wyraziła wówczas negatywną opinię i mieliśmy kłopot, bo mówiono, że to bije w żużel, że jego zachowanie nie licowało z godnością trenera kadry. Sprawa faktycznie była naganna, ale uznałem, że ona nie dyskwalifikuje trenera, który wyraził skruchę i złożył zapewnienie, że taka sytuacja już się nie powtórzy. Myślę, że tamta sprawa została dobrze rozwiązana. Wyjaśniliśmy i napiętnowaliśmy, dając drugą szansę - ocenia Witkowski. Prezes PZM: Zastanawiałbym się nad Michniewiczem w młodzieżówce Byłego prezesa PZM zapytaliśmy, jak on zachowałby się w sprawie wyboru Czesława Michniewicza. Czy będąc szefem związku, dałby mu szansę? - Muszę to ocenić, jako prawnik i jako człowiek. W pierwszym przypadku jest domniemanie niewinności, a tam nawet zarzutów nie ma. Druga kwestia, to ocena moralna. Tyle tylko, że PZPN powołał go wcześniej na stanowisko trenera U-21 stawiając go za wzór dla młodzieży. Konsekwencją tamtego wyboru był ten sprzed kilku dni. Ja miałem większe wątpliwości, gdy Michniewicz został trenerem młodzieżówki. Ja bym się wtedy zastanowił dwa razy. Bo teraz mamy wybór będący konsekwencją tamtego działania. W żużlu model niemiecki Witkowski mówi, że w trakcie, kiedy on kierował PZM, bo dwóch kolejnych przewodniczących GKSŻ miało nosa do ludzi. - Ja się nigdy nie wtrącałem, ani Andrzejowi Grodzkiemu, ani Piotrowi Szymańskiemu. Miałem do nich zaufanie, a oni się odpłacali dobrymi decyzjami - mówi były szef związku. - Jedyną moją inicjatywą w przypadku trenera kadry było powołanie asystenta i wprowadzenie modelu znanego z niemieckiej piłki, gdzie ten drugi wskakuje po kilku latach w miejsce obecnego selekcjonera - zdradza. - Kiedy namówiłem Rafała Dobruckiego, żeby zajął się juniorami, to się udało. Rafał dziś jest selekcjonerem, ale wcześniej zgodnie współpracował z Cieślakiem i cierpliwie czekał, aż ten zdecyduje się oddać mu stery - kończy Witkowski.