Początek sezonu pokazał, że droga Bartosza Zmarzlika do piątego tytułu mistrza świata wcale nie musi być prosta, ale wiele wskazuje na to, że Polak, który po trzech rundach cyklu przewodzi klasyfikacji przejściowej, będzie stale powiększał swoją przewagę. W chwili obecnej ma jednego realnego konkurenta, którym jest Jack Holder. Tyle tylko, że Australijczyk chyba sam nie jest przekonany do tego, że na przestrzeni całego sezonu mógłby pokonać Polaka. On sam mówi o tym, że celuje po prostu w medal. Inni potencjalni rywale mają większe lub mniejsze problemy. Czarujący w cyklu Jason Doyle złoto najpewniej ma już z głowy. W minionym tygodniu zanotował upadek w lidze angielskiej i nabawił się kontuzji, która wyklucza go ze startu w sobotnim turnieju w Pradze. Fredrik Lindgren, zeszłoroczny wicemistrz świata, w tym roku już tak błyskotliwy nie jest. Tylko ten Rosjanin byłby realnym rywalem Zmarzlika W takich sytuacjach ożywia się temat Artioma Łaguty, mistrza świata z 2021 roku, który nie może startować w cyklu z uwagi na zakaz, jaki nałożony jest na rosyjskich zawodników. Ostatni pogromca Zmarzlika bardzo chciałby wrócić do elity. Na początku miał ochotę zrobić to startując w Grand Prix dzięki polskiej licencji i polskiemu obywatelstwu, ale fakt posiadania tych dokumentów nie zmienił decyzji światowych władz. Łaguta zdał sobie sprawę z tego, że musi cierpliwie czekać, a żadna prawna konfrontacja nie przyniesie mu sukcesu. Tymczasem Łaguta zachwyca swoją jazdą w PGE Ekstralidze. W niedzielnym meczu na szczycie we Wrocławiu, gdzie jego Sparta podejmowała Stal Gorzów, zdobył komplet 15 punktów. Był piekielnie szybki, a jego postawa wzbudzała wielkie wrażenie. W takiej dyspozycji spokojnie byłby w stanie powalczyć ze Zmarzlikiem o złoty medal mistrzostw świata. Prezes PZM-otu tłumaczył sytuację Łaguty Całkiem nie tak dawno Michał Sikora, prezes Polskiego Związku Motorowego, mówił, że sytuacja Łaguty nie uległa zmianie. Wojna na Ukrainie trwa, więc trudno byłoby o zmianę decyzji przez światowe władze żużla. W obliczu tego Rosjaninowi nie pozostało nic innego, jak skupić się na rozgrywkach w Polsce i w PGE Ekstralidze udowadniać swoją klasę. Być może żużlowi decydenci znudzeni dominacją Zmarzlika dojdą kiedyś do wniosku, że czas na powiew świeżości i ostatecznie zmienią zdanie względem startów Łaguty w Grand Prix. To zasadniczo dla niego jedyna szansa na powrót do elity. Do tego czasu można zaryzykować stwierdzenie, że Zmarzlik w cyklu będzie dzielić i rządzić. Polak nie wygra każdego turnieju, ale na koniec sezonu trudno sobie wyobrazić inny scenariusz niż pewne złoto naszego reprezentanta.