W Toruniu muszą dmuchać i chuchać na Sajfutdinowa. To lider Apatora z prawdziwego zdarzenia i drugi z najlepszych zawodników PGE Ekstraligi (średnia biegowa 2,455). Dalej jest przepaść. Kolejny z toruńskich zawodników, czyli Robert Lambert, na liście klasyfikacyjnej znajduje się dopiero na 24. miejscu (średnia biegowa 1,825). Wyżej są choćby juniorzy: Mateusz Cierniak i Bartłomiej Kowalski.To wszystko mówi o tym, że w Apatorze jest tylko jeden pewniak. - Gdyby nie Emil, to byśmy z 25 punktów nie wyszli - napisał w mediach społecznościowych klubu pan Szymon. - Tylko Emil może wystawić fakturę za ten mecz. Reszta tragedia - stwierdził kibic Krystian. A po laniu w Lublinie w niedzielę torunianie pojadą do Grudziądza na mecz z rozpędzonym ostatnio ZOOLeszcz GKM-em. GKM - Apator. Dla kogo punkt bonusowy? Toruńskich kibiców niepokoi fakt, że żaden z zawodników nie może narzekać na pecha. Po prostu wszyscy w Lublinie zawiedli. Problemy Apatora podczas meczów wyjazdowych nie są nowością. Niektórzy fani obawiają się, że zespół w Grudziądzu straci nawet punkt bonusowy. Zapas punktowy z Motoareny jest spory (52:38), ale z jeszcze większą zaliczką pojechali tam żużlowcy Platinum Motoru Lublin. Mistrzowie Polski tydzień później wręcz obnażyli słabości aspirującej do medalu drużyny z Torunia. A w Lublinie miał kto udzielać wskazówek. - Nie rozumiem, dlaczego Lambert i Lampart nie wykorzystali znajomości tego toru - skomentował pan Adam, przypominając, że obaj w przeszłości jeździli dla Motoru. Ten drugi nawet jeszcze w poprzednim sezonie. Sajfutdinow niepotrzebnie oddał bieg? Na ważną rzecz zwrócił uwagę pan Łukasz. - Tylko się tak zastanawiam, co pojedziemy z GKM. Żebyśmy nie żałowali tego oddanego piętnastego biegu Emila... Jeśli wrócimy z Grudziądza z niczym, to zamiast walki w play-off, będziemy musieli oglądać się do tyłu - zaznaczył. Rzeczywiście, w pierwszym spotkaniu torunianie prowadzili już 51:33. Wtedy Sajfutdinow oddał jeden wyścig juniorowi Krzysztofowi Lewandowskiemu. Gospodarze przegrali 1:5, bo na pierwszym okrążeniu zdefektował motocykl Roberta Lamberta. Zaliczka z Motoareny wydaje się duża, ale GKM jednego cudu już dokonał.