Sprawdzamy, ile zarabiają żużlowi trenerzy pracujący na co dzień w klubach PGE Ekstraligi. Ci z największym nazwiskiem, doświadczeniem i osiągnięciami na koncie mogą liczyć na całkiem niezłą kasę. Najczęściej trener - menedżer (różnie nazywa się jego rola) zarabia od 15 do 25 tysięcy złotych miesięcznie. Czy to dużo? To wszystko zależy. W Polsce jest wiele profesji, w których ludzie zarabiają znacznie mniej. Z drugiej jednak strony trenerzy mogliby powiedzieć, że ich wynagrodzenie to drobne w porównaniu do zawodników, którzy do osiągnięcia ich poziomy pensji potrzebują ledwie dwóch biegów. Poza wszystkim rola żużlowego trenera jest mocno niewdzięczna. Szczególnie, gdy drużynie nie idzie. Często jednym z pierwszych winowajców jest właśnie szkoleniowiec. Ktoś mógłby powiedzieć, że w trakcie sezonu trenerzy faktycznie ciężko pracują, ale po rozgrywkach mają wolne. To nie jest do końca prawda, bo z reguły zimą trenerzy są zaangażowani w inne obszary - na przykład koordynowanie treningów i przygotowywanie się do nowego sezonu. To oczywiście nie jest praca tak wymagająca jak w trakcie sezonu, ale przecież oni też potrzebują chwili na złapanie oddechu. Mistrz świata na dnie. Co dalej z tą karierą? Trenerzy żużlowi daleko za tymi z piłki nożnej W środowisku żużlowym na najwyższe kontrakty mogą liczyć Piotr Baron, Stanisław Chomski, czy Maciej Kuciapa. Cała trójka to uznane marki. Pierwsi dwaj uchodzą za jednych z najlepszych w swoim fachu. Co ciekawe, ich wynagrodzenia nijak mają się do pensji piłkarskich trenerów. W PKO BP Ekstraklasie takie stawki byłyby nie do zaakceptowania. Najbogatsze kluby potrafią płacić swoim szkoleniowcom ponad 100 tysięcy złotych. Poza wszystkim o tym, jak bardzo wymagająca jest rola żużlowego trenera świadczy ich liczba na rynku. Do pracy w PGE Ekstralidze przygotowane jest wąskie grono menedżerów. Inni się nie sprawdzają, dlatego ciągle kręcimy się wokół tych samych nazwisk. Nowych na horyzoncie niespecjalnie widać. Polski klub odrzucał wszystkie propozycje! Oni dostaną szansę