Texom Stal Rzeszów zakontraktowała 15 zawodników, a inne kluby drugiej ligi oskarżają Stal o psucie rynku i płacenie niebotycznych stawek. Mówi się, że liderzy dostali po 200 tysięcy za podpis. Tyle Texom Stal miała wydać na kwoty za podpis W rzeszowskim klubie nie chcą zdradzić wartości poszczególnych kontraktów. Przekonują nas jednak, że na wszystkich zawodników wyłożyli milion złotych. Tyle i ani grosza więcej wydano na podpisy. Ci, którzy znają kontraktowe realia, mówią, że to niemożliwe, że Stal zamknęła kontrakty w milionie, bo Jonas Jeppesen, Peter Kildemand czy Marcin Nowak mogli jeździć za 200 tysięcy za podpis w klubach eWinner 1. Ligi. A to przecież tylko trzech zawodników. Pozostali też musieli coś dostać. W Stali tłumaczą nam, że tylko jeden kontrakt przekracza 100 tysięcy. Nie mówią, o kogo chodzi, ale z naszych informacji wynika, że o Jeppesena, który miał dostać 120 tysięcy za podpis. 100 tysięcy za podpis miał z kolei dostać Kildemand. W klubie słyszymy, że kontrakty są korzystne dla Stali, bo zostały podpisane w lipcu, gdy stawki nie były jeszcze tak szalone, jak później. Faktem jest, że od września ceny mocno poszły w górę. Dwie stawki Petera Kildemanda i pozostałych W Rzeszowie mówią nam, że w ich przypadku finalizowanie rozmów w lipcu to tylko jedna z przyczyn finansowego sukcesu. Kolejną jest to, że w umowach zawarto premie za osiągnięcie celu i dobre stawki za punkt. Żużlowcy mają dobrze zarabiać, ale muszą podnieść pieniądze z toru. Taki Kildemand, według naszych ustaleń, ma zarabiać 2,3 tysiąca za punkt przy dwucyfrowej zdobyczy. Przy niższej premia ma wynosić 1,8 tysiąca. Stal w przypadku wielu z zatrudnionych miała też uzależnić wypłatę pieniędzy od spełnienia określonych warunków. Taki Rafał Karczmarz ma dostać około 50 tysięcy złotych za podpis. Jeśli jednak w kwietniu, czyli na początku ligi, ogłosi, że to koniec, to dostanie 20 procent tej kwoty. Klub zapewnia, że ma kasę na pokrycie kontraktów. Budżet na sezon 2023 ma wynosić 4,5 miliona złotych. Czytaj także: Znany dziennikarz na dnie. "Nie mam po co żyć"