Dzień przed finałem na Stadionie Olimpijskim odjechano dwa turnieje półfinałowe. Już same ich suche wyniki pozwalają wyciągnąć konkretne wnioski. Faworytami w walce o złoto wydają się Duńczycy - Mikkel Andersen, Villas Nagel i Sebastian Mayland. Pierwsza dwójka wygrała półfinały z kompletami punktów, zaś trzeci przegrał tylko z Andersenem. Kto może zagrozić talentom z kraju Hamleta? W oczy rzuca się przede wszystkim rezultat osiągnięty przez Luke’a Harrisona z Wielkiej Brytanii, ale na straty nie powinniśmy spisywać także naszych reprezentantów. W stawce finału zabraknie co prawda przedstawicieli miejscowej Sparty, ale ich rówieśnicy z innych części Polski udowodnili, że i oni potrafią całkiem nieźle radzić sobie na Olimpijskim. Weźmy choćby Szymona Ludwiczaka, którego dotąd kojarzyliśmy głównie z afery jaka wywiązała się po jego odejściu z Rybek Rybnik do Włókniarza Częstochowa. Nastolatek udowadnia, że Krzysztof Mrozek nie bez powodu mocno obruszył się jego exodusem. Ten adept prezentuje doprawdy niebagatelny talent, podobnie zresztą jak jego rówieśnik Antoni Kawczyński - największa nadzieja sympatyków Wybrzeża Gdańsk. W stawce finału widnieje także nazwisko Gracjana Szostaka - wychowanka Arged Malesy, o którym w Ostrowie mówi się, że zapowiada się na jeszcze lepszego młodzieżowca niż jego starszy brat, Sebastian. Uwagę należy zwrócić także na Kacpra Manię, 13-letniego leszczynianina odstającego od przeciwników wiekiem, ale na pewno nie umiejętnościami. Patrick Hyjek - żużlowy Podolski Niedzielnych sympatyków żużla zdziwić może fakt, że wielu polskich kibiców będzie w piątek trzymać kciuki za żużlowca startującego pod flagą... Niemiec! Chodzi o Patricka Hyjka, urodzonego w Monachium syna Polaków spod Bydgoszczy. Młody adept płynnie posługuje się polszczyzną i często zdarza mu się startować w zawodach nad Wisłą. Błąd popełniają ci, którzy na weekend z wrocławską rundą Grand Prix patrzą wyłącznie przez pryzmat sobotniej rywalizacji największych gwiazd speedwaya. Warto pochylić się nad rozwojem tych najmłodszych, by za kilka lat móc z dumą powiedzieć znajomym: "Widziałem tego chłopaka już we Wrocławiu i wiedziałem, że będą z niego ludzie!".