Niezwykle pasjonująco wygląda w tym roku rywalizacja o miano "lucky losera", który zakwalifikuje się do półfinału PGE Ekstraligi. We Wrocławiu miejscowa Betard Sparta podejmie Fogo Unię Leszno, która w oczach wielu ekspertów ma spore szanse, aby wywalczyć awans. Spotkanie to analizuje dla nas Marcin Kuźbicki, komentator stacji Eleven Sports, która będzie transmitować to spotkanie. Jakie szanse Unii w starciu z wielką Spartą? Nie da się ukryć, że choć instytucja "lucky losera" budzi zrozumiałe kontrowersje, to w rewanżowych ćwierćfinałach zafunduje nam sporo emocji. Leszno, Toruń i Gorzów stoczą ze sobą korespondencyjną walkę o to, kto (najprawdopodobniej) przegra jak najmniejszą różnicą punktów, dzięki czemu zamelduje się w półfinale. Na pierwszy rzut oka w najlepszej sytuacji są leszczynianie - bo Olimpijski zawsze im pasował, bo Kołodziej to już w ogóle król tego toru, bo w 38 punktach Byków z rundy zasadniczej były jeszcze rezerwy, bo Gorzów jedzie do Częstochowy bez Thomsena, bo Toruń w rundzie zasadniczej wypadł w Lublinie bardzo blado. Wszystko się zgadza. Trzeba jednak pamiętać, że gospodarzem będzie Sparta, ta sama Sparta, która jeszcze nie tak dawno dumnie dzierżyła status drużyny niepokonanej i pozostaje jednym z dwóch głównych kandydatów do złotego medalu. W dodatku wrocławianom (jak i wszystkim innym gospodarzom) będzie zależało na jak najwyższym zwycięstwie, żeby przy splocie pozytywnych okoliczności trafić na lucky losera w półfinale. Plują na regulamin, ale takiego napięcia już dawno nie było. Niedziela z kalkulatorem Przewidywanie dyspozycji poszczególnych zawodników w tym meczu to kompletne wróżenie z fusów - jedynymi pewniakami do naprawdę dobrego występu zdają się być Janusz Kołodziej i Artiom Łaguta, a cała reszta seniorów obu klubów może albo zawalić, albo zakręcić się koło dwucyfrówki. Oczywiście, bezdyskusyjnym faworytem są gospodarze. Ale nie to jest w tym meczu najważniejsze. Kluczowe pytanie brzmi - ile punktów zdobędzie Unia. Co i tak samo w sobie nic nam nie powie, bo występ leszczynian będzie można ocenić wyłącznie w kontekście meczów równoległych. Może się okazać, że 38 punktów to bardzo dużo. Albo, że 40 to za mało. Play-off, bloody hell. To ona pilnuje kontraktów mistrza. "Z nią trzeba rozmawiać o pieniądzach"