Pomimo niedawnej porażki Abramczyk Polonii w Gdańsku, całe miasto w niedzielne popołudnie wierzyło w ogromny sukces i pokonanie Enea Falubazu. Na stadionie przy ulicy Sportowej prawdopodobnie nie było jeszcze w tym roku tak wielu kibiców, ponieważ obiekt dosłownie pękał w szwach. Znakomita frekwencja niewątpliwie dała pozytywnego kopa podopiecznym Krzysztofa Kanclerza, którzy zaliczyli fenomenalny początek zmagań. Faworyzowani przyjezdni w pierwszej połowie pojedynku błądzili niczym dzieci we mgle, o czym doskonale świadczył rezultat 24:18 po siódmej gonitwie dnia. Zielonogórzanie ponadto przez większą część spotkania musieli radzić sobie bez podstawowego zawodnika U24 - Luke’a Beckera. Amerykanin w drugim swoim starcie zaliczył groźnie wyglądający upadek i już więcej nie pojawił się pod taśmą. Wierny uczeń legendarnego Grega Hancocka narzeka ostatnio na ogromnego pecha, bo dopiero niedawno powrócił na motocykl po urazie odniesionym na początku sezonu. Brak 24-latka wbrew pozorom nie podciął skrzydła Enea Falubazowi. To właśnie mniej więcej od tego momentu goście zaczęli zbliżać się do Abramczyk Polonii, by wreszcie doprowadzić do remisu oraz nerwowej końcówki. W biegach nominowanych dwukrotnie miał jednak wystąpić joker w talii Krzysztofa Kanclerza, czyli nieomylny Wiktor Przyjemski. Młodzieżowiec ku wielkiemu smutku kibiców nie poradził sobie chyba z presją i po raz pierwszy od kilku tygodni pokazał ludzką twarz. Nastolatka najpierw pokonał Rasmus Jensen, a następnie duet Przemysław Pawlicki - Krzysztof Buczkowski. Podwójny triumf obu Polaków zapewnił zresztą zielonogórzanom meczowe zwycięstwo, co na półmetku było wręcz nie do pomyślenia. Fani z Bydgoszczy opuszczali stadion w nienajlepszych nastrojach nie tylko z powodu porażki ich ukochanej drużyny. W jedenastym wyścigu dość mocno poobijał się Kenneth Bjerre. Duńczyk długo leżał na torze i wezwano do niego karetkę. Później sił wystarczyło mu tylko na wyjazd do powtórki, bo w końcówce Krzysztof Kanclerz zdecydował się skorzystać z innych zawodników. Triumf Enea Falubazu w stosunku 47:43 to też kapitalne informacje dla ROW-u Rybnik. Ekipa ze Śląska utrzymała się bowiem na drugim miejscu w tabeli. Abramczyk Polonia musi zadowolić się natomiast trzecią pozycją. Walka o jak najlepsze rozstawienie w fazie play-off wciąż jednak trwa.