Zawodnik leszczyńskiej Unii długo pracował na to wyróżnienie. W zeszłym sezonie obok Leigh Adamsa był najpewniejszym punktem swojej drużyny. Poza tym sięgnął również po tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów. Co prawda medal uzyskał w drodze losowania, gdyż, jak pamiętają kibice, niekorzystna aura uniemożliwiła rozegranie całego turnieju, jednak nie można zapominać o tym, iż Kasprzak zdecydowanie chciał wystartować do decydującego wyścigu z Tomasem Suchankiem. W tym roku zaczął swoje występy od dobrych startów na Wyspach Brytyjskich. Niestety, potem było już nieco gorzej, gdyż pierwsze mecze w lidze polskiej nie przyniosły oczekiwanego dorobku punktowego. Kasprzak przed własną publicznością w meczu z Unią Tarnów zdobył dziewięć punktów., ale w Bydgoszczy zainkasował zaledwie trzy "oczka". Startował co prawda tylko w trzech biegach, ale w przypadku tego żużlowca powinno to wystarczyć do wpisania na swoje konto większej liczby punktów. Żużlowiec z Leszna w niedzielnym spotkaniu z KS Toruń miał szansę udowodnić wszystkim, którzy twierdzili, iż "dzika karta" została mu przyznana niesłusznie, że są w błędzie. Jego dorobek - 12 pkt - mówi sam za siebie. Kasprzak nie wychodził najlepiej spod taśmy, ale na dystansie gonił rywali, atakując do ostatnich metrów. Dzięki temu dwukrotnie na ostatnim łuku wyprzedzał torunian, zdobywając cenne punkty dla Unii. Czy ten występ sprawi, że ucięta zostanie dyskusja na temat tegorocznej wrocławskiej "dzikiej karty"? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Dla młodego żużlowca jest to z pewnością szansa pokazania się z dobrej strony w gronie najlepszych. - Jakie oczekiwania stawiasz przed sobą w związku ze startem w Grand Prix na wrocławskim torze? - Chciałby jechać tak skutecznie, jak w ostatnim meczu w Lesznie przeciwko KS Toruń, w którym zdobyłem 12 pkt. Nie będę się do tego startu specjalnie przygotowywał, tylko podejdę tak, jak do normalnego meczu ligowego. Przede wszystkim chciałbym wygrywać starty, ponieważ w tym gronie trudno jest wyprzedzać. - Jakie znaczenie mają w twojej karierze występy w Anglii? Czy doświadczenie, jakie tam zdobywasz procentuje na polskich torach, zaprocentuje w GP? - Występy w Anglii bardzo mi pomagają - nie mogę inaczej powiedzieć. W ostatnich meczach udawało mi się wyprzedzać, gdyż jechałem za rywalami i czekałem na ich błąd, a gdy go popełnili, to go wykorzystywałem. Jazda z takimi zawodnikami, jak Leigh Adams, Tony Rickardsson czy Bjarne Pedersen, z którym tworzę parę, dużo daje. - Z Bjarne Pedersenem jeździsz w parze, ale chyba nie zawsze dobrze się dogadujecie? - Żałuję, że w ostatnim meczu w Lesznie dwukrotnie mnie pokonał. Wydaje mi się, iż spiął się szczególnie na wyścigi ze mną. Gdy uciekł mi ze startu, nic już nie mogłem zrobić. Jest to jednak zawodnik ze ścisłej światowej czołówki, więc chcę dążyć, by być takim, jak on. - W ostatnim meczu w Polsce w końcu byłeś skuteczny na tyle, na ile przyzwyczaiłeś swoich kibiców. Czym była uwarunkowana twoja lepsza postawa i wcześniejsze słabsze występy? - Zależało to głównie od determinacji jazdy i chęci wygrywania. Wpływ na to ma także fakt, że ojciec niemalże śpi w garażu. Rano po śniadaniu o 8 idzie tam i wraca o 8 wieczorem. Przez cały czas pracuje nad silnikami, bo coś dziwnego dzieje się w tym roku. Po dwóch, trzech biegach tracą kompresję i wciąż dążymy do tego, aby to wszystko działało tak, jak to miało miejsce w ostatnim meczu w Lesznie. - W związku z twoją słabszą dyspozycją w lidze pojawiły się głosy, że to Janusz Kołodziej powinien otrzymać szansę występu we Wrocławiu. Jak odnosisz się do tych opinii? - Nie mam zamiaru spekulować. Tym razem jadę ja. Nominacje zostały przyznane przed tym, jak ruszyła liga polska. Wpływ miało tu to, co pokazałem na początku w Anglii. W Wolverchampton i Arenie - w czasie meczów wyjazdowych - zdobyłem dużo punktów i w związku z tym otrzymałem "dziką kartę". Mówienie o tym, że ktoś teraz pojechał dwa razy w lidze lepiej nie ma sensu. Ja startowałem z pozycji rezerwowego. Zresztą w ostatnim spotkaniu chyba udowodniłem coś tym wszystkim, którzy twierdzą, że nie powinienem wystartować w Wrocławiu. Nie ma sensu tego rozważać. Trzeba jechać i udowodnić, że stać mnie na to, by jeździć w GP. Rozmawiał Konrad Chudziński