Sebastian Zwiewka, Interia: Jak ocenia pan zbudowany skład przez działaczy Aforti Startu na drugoligowe rozgrywki? Słowa gnieźnian o awansie nie są trochę na wyrost? Piotr Mikołajczak, manager ds. sportowych w Betard Sparcie Wrocław, w przeszłości dyrektor Startu Gniezno: Uważam, że pozyskanie takich zawodników jak Masters, Pickering czy Soerensen, to dobre ruchy. Więcej obaw mam o formację seniorów krajowych. Na swój owal wraca Kacper Gomólski, dla którego ubiegły sezon nie był jego wymarzonym, ale uważam, że drzemie w nim potencjał. Jeśli dobrze przepracuje okres przygotowawczy, zainwestuje w sprzęt, to Gniezno może mieć dużo pociechy z niego, bo chłopak potrafi jechać. Hubert Łęgowik skończył poprzedni sezon na 30. miejscu w rankingu i nie był to dla niego udany rok. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Hubert był liderem krajowej formacji. Więc tak jak wspomniałem, to od tej krajowej formacji seniorów będzie bardzo dużo zależeć. W formacji juniorskiej są Mikołaj Czapla oraz Jesper Knudsen. Wydaje się zatem, że ta formacja powinna swoje punkty przywozić. Brakuje mi w tym składzie jeszcze jednego zawodnika do lat 23. Bo w przypadku kontuzji lub niedyspozycji czy to Soerensena, czy Knudsena, nie ma kto ich zastąpić. Więc jest tutaj dla mnie mała dziura. Skład zatem uważam, że jest zbudowany w miarę rozsądnie. Czy to wystarczy na awans do 1. Ligi? Mam pewne wątpliwości. Co do słów o awansie - należę do ludzi, którzy w ciszy działają i bez szumnych zapowiedzi robią swoje. Przy tym pozostanę. Pompowanie balonika niczemu nie służy. Czy położenie gnieźnian jest podobne do sezonu 2017? Wtedy był pan dyrektorem klubu. Wydawało się, że będziecie drugą siłą 2. Ligi, bo walczyliście z naszpikowanym gwiazdami Motorem Lublin. W finale utarliście nosa rywalom. Teraz jest bardzo mocna Texom Stal Rzeszów. - Uważam, że położenie jest troszeczkę inne. W mojej ocenie w ówczesnym składzie nie było tylu znaków zapytania, co teraz. Mieliśmy wyrównany skład i na każdego zawodnika można było w ciemno liczyć, że swoje w meczu zrobi. Teraz jednak tych znaków zapytania trochę jest. Myślę, że też dużo będzie zależało od spraw czysto organizacyjnych. Jeśli w klubie wszystko będzie funkcjonowało dobrze, będą realizowane kontrakty i zawodnicy zajmą się tylko sportem, to może to mieć dodatkowe znaczenie i dać pozytywny impuls. Trzymam kciuki za klub z Gniezna i wierzę, że wszystkie kwestie w klubie się dobrze poukładają, a zawodnicy wykonają wówczas swoją robotę, jak najlepiej potrafią. Wtedy jest szansa na sprawienie niespodzianki jak w sezonie 2017. Czy pana zdaniem ktoś jeszcze może włączyć się do walki o awans? - Do walki o awans na pewno włączą się zespoły z Rzeszowa, Opola i Daugavpils, choć wiemy, że zespół z Łotwy musi liczyć jeszcze na spadek Trans MF Landshut Devils z 1. Ligi. Poza tym nie przekreślałbym szans drużyn z Rawicza czy Tarnowa. Myślę, że rywalizacja będzie bardzo ciekawa i sezon 2023 dla kibiców zapowiada się bardzo emocjonująco. A co z barażami? Pana zdaniem powinny one wrócić do kalendarza? Kilka pierwszoligowych drużyn mogłoby być w zasięgu zarówno rzeszowian, jak i gnieźnian. Pierwszoligowców również stać na postraszenie klubów z PGE Ekstraligi. - Temat ten przewija się co roku na spotkaniach z klubami i tak naprawdę działacze tych baraży sami nie chcą. To dodatkowe koszty dla klubów, a szansa na pokonanie rywala z wyżej ligi jest znikoma. Choć oczywiście mogłaby zdarzyć się niespodzianka, jak w 2017 roku, kiedy w barażach awansował Motor Lublin do 1. Ligi. Jednak na teraz myślę, że jest zbyt duża różnica między potencjałami drużyn z poszczególnych lig, więc z barażami należy się wstrzymać. Wracając do tematu Aforti Startu zapytam, z jakiego transferu jest pan najbardziej zadowolony i dlaczego? - Jak już wspomniałem wcześniej, zarówno Masters, jak i Pickering, to dobre ruchy transferowe klubu i w tej dwójce upatruję na dzisiaj liderów zespołu. A jak będzie naprawdę, to zweryfikuje wszystko tor. Aforti Start Gniezno. Nie tak to miało wyglądać Co poszło nie tak? Kilka lat temu mówiło się w Gnieźnie o PGE Ekstralidze, a jest... 2. Liga. - To pytanie jest raczej do moich następców z lat 2021 i 2022. Podłożem mojego odejścia była różnica zdań na temat funkcjonowania organizacyjnego klubu, ale i również sportowego. Powiem szczerze, że ówczesne koncepcje mnie nie przekonały, nie znajdowałem w nich żadnego pozytywu. Z przykrością, ale po czasie stwierdzić należy, że miałem rację. 2021 rok to 7. miejsce, a 2022 rok to spadek i wiele przy okazji problemów, o których nie będę mówić. Od tego są obecne władze klubu i niech oni oceniają bieżącą sytuację. Teraz czas pokaże, czy zmiany w klubie przed sezonem 2023 przyniosą efekt. PGE Ekstraliga w Gnieźnie? Nowy prezes również wypowiada się bardzo odważnie. Awans do Ekstraligi w ciągu 3-5 lat. To realne, patrząc na gnieźnieńskie środowisko? Mam na myśli potencjał sponsorów. - Wspominałem już wcześniej, że pompowanie balonika niczemu nie służy. Lepiej w ciszy robić swoje i sprawiać niespodzianki, a cieszyć się po sezonie z sukcesu. Co do awansu do Ekstraligi i potencjału miasta - ekstraliga żużlowa to bardzo duże wyzwanie nie tylko finansowe, ale też organizacyjne i infrastrukturalne. Jeśli chodzi o infrastrukturę, to mam wielką nadzieję, że miasto Gniezno i władze miasta sprostałyby zadaniu i wykonały niezbędne prace, żeby obiekt dostosować do wymogów ekstraligowych. Skoro Ostrów mógł, to myślę, że Gniezno również, by podołało temu wyzwaniu. A aspekt organizacyjny i finansowy? - Byłby całkowicie do zmiany, ale przy odpowiednim podejściu, zaangażowaniu dodatkowych osób znających specyfikę ekstraligową, dałoby radę ogarnąć. Finanse? I tutaj mógłby być duży problem. Bo trzeba byłoby zbudować budżet na poziomie około 15 mln złotych, żeby wzmocnić skład i w tej lidze się utrzymać. Bo wejść i zaraz spaść to nie ma większego sensu. Zatem czy 15 mln złotych jest w zasięgu środowiska gnieźnieńskiego? - Tego nie wiem, ale jeśli miasto Gniezno zaangażowałoby się w mocniejszy sposób np. na poziomie 2 mln zł, lokalni sponsorzy również na tym poziomie co jest realne, pieniądze z TV, sprzedaż biletów, to myślę, że można byłoby zbudować realny budżet na poziomie około 11 mln zł. A zatem widać, że brakuje 4 mln zł. Te realne jak dla mnie 11 mln zł pozwalałoby tylko na walkę o utrzymanie. Ciężką walkę, choć nie mówię, że nie mogłoby się to udać. Jak czuje się pan w Betard Sparcie Wrocław? Nie pytam o to przypadkowo, ponieważ zastanawiam się, czy w ostatnim czasie była szansa na pana powrót do Gniezna. Klub z Wrocławia to pełen profesjonalizm pod każdym względem i nie chciałbym tego porównywać. Czuję się tutaj dobrze, a poza tym mam umowę do końca sezonu 2024. Szanse są zawsze, bo można wszystko rozsądnie poukładać, dogadać się. I powiem więcej. Odbyłem rozmowę z obecnym prezesem z Gniezna w lipcu 2022 roku. Rozmawialiśmy około 2 godzin, wymieniając się różnymi spostrzeżeniami. Przedstawiłem swój punkt widzenia odnośnie funkcjonowania klubu i po rozmowie miałem wrażenie, że jest pełne zrozumienie. Potem jednak po około 2 tygodniach kontakt się urwał. I zauważam teraz, że nowy prezes wybrał inną, swoją drogę, do czego miał pełne prawo, bo on odpowiada teraz za los klubu. Jak się to zakończy, to sezon pokaże. Jako że klub ten jest bliski mojemu sercu, trzymam za niego kciuki, choć nie ukrywam, że swoje pewne obawy mam. Zobacz również: W jednej drużynie ze starszym o 25 lat ojcem