Wychowanek Wybrzeża Gdańsk przywędrował do Rybnika z macierzystego klubu w listopadzie ubiegłego roku. Wiązano z nim duże nadzieje, ponieważ w środowisku panuje opinia że wprost kocha ścigać się on na domowym owalu ROW-u. Jego pierwszy sezon w nowym zespole okazał się przyzwoity, lecz bez rewelacji, gdyż w rankingu najskuteczniejszych zawodników uplasował się dopiero na 25. miejscu. Z pewnością były apetyty na nieco więcej. 27-latek szansę do poprawy otrzyma w przyszłym roku, bowiem dziś oficjalnie obie strony poinformowały o przedłużeniu współpracy. - Dlaczego Krystian zostaje? Są trzy powody. Po pierwsze, nie chciałem wymieniać całej drużyny i zaczynać kolejnego sezonu z pięcioma nowymi seniorami. Po drugie, ten miniony sezon pokazał, że Krystian jest wartościowym zawodnikiem. On miał tendencję zwyżkową, a ostatnie mecze w jego wykonaniu wyglądały rewelacyjnie. Po trzecie podoba mi się jego dynamiczny sposób jazdy, jego zadziorność i to jak walczy na torze. On ma charakter. Poza tym jest bardzo konkretnym człowiekiem, który zawsze mówi to, co myśli. A tak na marginesie, to trener Antoni Skupień dał mu bardzo dobre referencje - oznajmił Krzysztof Mrozek w komunikacie na stronie klubowej. To dopiero początek działań na rynku transferowym Porozumienie z Krystianem Pieszczkiem oznacza, iż ROW ma już czterech potwierdzonych zawodników na przyszły sezon. Poza nim na Śląsku na pewno będą ścigać się Patryk Wojdyło oraz młodzieżowcy w postaci utalentowanego Pawła Trześniewskiego oraz Kacpra Tkocza. Do duetu juniorskiego prawdopodobnie dołączy ktoś jeszcze. Rybniccy działacze są bliscy sprowadzenia któregoś z najmłodszych przedstawicieli Fogo Unii Leszno. O tym jak wielki potencjał drzemie w tym klubie pokazały zresztą tegoroczne finały eWinner 1. Ligi i znakomite występy Antoniego Mencela i Maksyma Borowiaka w Stelmet Falubazie. A co z seniorami? Według naszych informacji skład uzupełnić ma trzech obcokrajowców. Niewykluczone też, że dalej na pokładzie pozostanie Grzegorz Zengota, któremu całkiem niedawno podziękował zespół z Zielonej Góry. Czytaj także:Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczyłWitali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata