Rafał Dobrucki zaskoczył powołaniami. Wśród kadrowiczów brakuje gwiazd Trener Rafał Dobrucki z pewnością zepsuł w sobotnie popołudnie humory co najmniej kilku ex-kadrowiczom. Na liście powołanych brakuje Janusza Kołodzieja, Jarosława Hampela, braci Pawlickich, Szymona Woźniaka, czy Maksyma Drabika. Wszyscy w poprzednich latach mieli pewne miejsce w szerokiej drużynie, a nie rzadko wchodzili do gry w najważniejszych zawodach i zdobywali medale dla Polski.Brak tych zawodników motywowany jest najpewniej chęcią uszczuplenia liczby kadrowiczów. Rok temu powołano ich prawie trzydziestu, a w tym mamy na liście dwunastu licząc seniorów i juniorów. Czy to dobrze? Osobiście mam wątpliwości. Nie wnikam w sam fakt zmniejszenia liczby powołanych, co w zasadzie jest dość logicznym rozwiązaniem. Chodzi o to, że w żużlu potrzeba tak naprawdę dwóch seniorów i jednego juniora, którzy rywalizują w zawodach Speedway of Nations. Reszta biało - czerwony kevlar przywdziewa przy okazji meczów towarzyskich, ale jak pokazuje historia - nie trzeba być kadrowiczem, aby w takich zawodach wystąpić.Wróćmy jednak do samych powołanych. Nazwiska Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego, Patryka Dudka i Pawła Przedpełskiego nie mogą nikogo dziwić. To w końcu nasi reprezentacji w cyklu Grand Prix, więc dla nich miejsce po prostu musiało się znaleźć. Jest też Dominik Kubera, który końcówkę zeszłego sezonu miał dobrą, dlatego ten ruch też się wydaje dość oczywisty.Na tym jednak lista się kończy. Uważam, że w kadrze powinny znaleźć się jeszcze przynajmniej dwa nazwiska. To Janusz Kołodziej i Szymon Woźniak. Obaj w poprzednich latach nie dość, że zawsze byli blisko załapania się do "pierwszej" drużyny, to zawsze byli w gotowości, gdy chodziło na przykład o udział w meczach towarzyskich. Byli tak naprawdę na każde zawołanie, bezkonfliktowi. Tego nie można powiedzieć na przykład o Macieju Janowskim, choć oczywiście jego obecności nie kwestionuję. Jakie widzę zatem rozwiązanie? W moim odczuciu Kołodziej z Woźniakiem powinni być mimo wszystko na tej szerokiej liście. Zresztą nigdy nie wiadomo, jak potoczy się sezon i czy któryś z kadrowiczów nie będzie miał słabszego roku. Jak już wspomniałem, w żużlu nie trzeba być regularnym kadrowiczem, aby w razie problemów personalnych wskoczyć do reprezentacji, ale chodzi o pewne zasady. A dlaczego brakuje mi akurat tej dwójki? Uważam, że ich poziom sportowy jest przynajmniej zbliżony do możliwości Przedpełskiego czy Kubery. Tego samego powiedzieć nie można o Hampelu, który najlepsze lata ma już za sobą, czy braci Pawlickich poszukujących od dłuższego czasu najlepszej formy. W przypadku dwóch dodatkowych powołań nikomu krzywda by się nie stała, a już na pewno nie budziłoby to takich kontrowersji.