Ten sezon zdecydowanie nie układa się po myśli żużlowca PSŻ-u Poznań. Adrian Gała zalicza upadek za upadkiem, a do tego przyczynia się do kontuzji innych zawodników. Podczas drugiego finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile przewrócił Piotra Pawlickiego. Rywal Gały złamał nogę i cierpi na tym nie tylko on sam, ale też jego drużyna, która jest mocno osłabiona. Zresztą chwilę później w Pile sam Gała też leżał. Mankamenty jeździeckie wychowanka Startu Gniezno widzą wszyscy, włącznie z byłym trenerem jego ekipy, Tomaszem Bajerskim. Szkoleniowiec powiedział WP wprost, że to motocykl prowadzi Gałę, a nie Gała motocykl. Bajerski zwrócił też uwagę na to, że u tego zawodnika powtarzają się wciąż te same błędy. Na koniec stwierdził też, że Gała gada bzdury. Nie jest to najlepsza opinia pod kątem szukania klubu na następny sezon. Potrafi robić punkty, ale czy potrafi... jeździć? Pytanie zadane powyżej można wielokrotnie spotkać na różnego rodzaju kibicowskich forach dotyczących żużla. Mniej więcej 2-3 lata temu Gała był jednym z najlepszych Polaków w 1. lidze i naprawdę potrafił notować kapitalne wyniki. W turniejach indywidualnych także umiał spisać się bardzo dobrze, pokonując wielkie gwiazdy, jak choćby samego Grega Hancocka. To nie może być przypadek. Podobnie zresztą z jak jego liczne upadki. Wśród trenerów komentujących przypadłość Gały dominuje jedna diagnoza: on źle wchodzi w łuki. O tym zresztą mówił też Bajerski. Czy Gała znajdzie klub na przyszły sezon? Jeśli tak, to zapewne w 2. lidze. Jego problemem jest też to, że wobec częstych upadków jest bardzo zagrożony pauzą niemal w każdym sezonie. W tym roku też miał kontuzję. A kluby nie chcą brać takich zawodników, co zresztą jest w stu procentach zrozumiałe.