Dariusz Ostafiński, Interia: Czy zgrupowanie na Malcie to pierwszy etap selekcji przez lipcowym finałem Drużynowego Pucharu Świata? Rafał Dobrucki, trener reprezentacji Polski: Reprezentacja nie skupia się tylko wokół DPŚ. Mamy szeroką kadrę narodową, bo obchodzą nas też inne imprezy w tym roku. Wiem, że kibiców interesuje głównie żużlowy mundial i to jest priorytet. Mnie zależy jednak na wszystkich zawodnikach i na każdym ich występie. Także tych indywidualnych i parowych w zawodach, w których reprezentują nasz kraj. DPŚ jest w tym roku najważniejszy, ale w żadnym razie nie traktujemy tego zgrupowania jak castingu, co pojawiało się w mediach. Ponadto kadra nie jest zamknięta. Mamy szeroką grupę, która przyleciała na Maltę, ale różne rzeczy mogą się zdarzyć. Trener Dobrucki wie, z czego będą go rozliczać, ale ... Dobrze, że pan powiedział, że DPŚ jest najważniejszy, bo finalnie to przecież z tego zostanie pan rozliczony jako trener. - Z pewnością. Nie może to jednak zaburzać innych tematów wokół kadry. Czy już przygląda się pan zawodnikom na zasadzie, kto z kim dobrze żyje, żeby przed DPŚ tak zestawić skład, żeby był wynik i atmosfera? - To jest ważne. Komunikacja i zaufanie są fundamentem sukcesu. I po to też jest zgrupowanie, żeby zawodnicy mogli wymienić doświadczenia dotyczące jazdy, torów, sprzętu i tego, co jest kluczowe w żużlu. Zgrupowanie jest też jednak po to właśnie, żebyśmy ze sobą wspólnie spędzili czas. Nie ma ku temu zbyt wiele okazji w roku. Chodzą panu po głowie, jakieś pytania, na które to zgrupowanie ma dać odpowiedź? - Również po to się spotkaliśmy. Sezon minął, mam swoje przemyślenia na temat poszczególnych zawodników. Jednak teraz, na Malcie, jest czas, aby spokojnie skonfrontować się w dobrym tego słowa znaczeniu. Z czego wynikała taka, a nie inna jazda i kto, jakie miał problemy. To są ważne informacje, bo dostając je, mogę zawodnikom pomóc. Po to są kadrze potrzebni Kołodziej i Hampel Po co są w tej kadrze Janusz Kołodziej i Jarosław Hampel? Pamiętam, że kiedyś trener Marek Cieślak zabrał Piotra Protasiewicza, żeby młodzi zobaczyli, jak powinien wyglądać profesjonalista. Trener wiedział wtedy, że nie weźmie Protasiewicza na zawody, ale chciał go mieć, żeby ten mógł świecić przykładem. - Kołodziej i Hampel są najstarsi, mają największe doświadczenie i chętni się nim dzielą. Sportowo nie ma chyba wątpliwości. O klasie tych zawodników nie muszę przekonywać. Ich obecność na tym zgrupowaniu, to jest wartość dodana. Dziś w żużlu jest taka sytuacja, że o powodzeniu decydują detale. Ważne są sprawy sprzętowe, a ich doświadczenie jest ogromne. Jednak oni zasługują na obecność na Malcie nie tylko, dlatego że są doświadczeni, ale i z tego względu, że ich forma sportowa jest wysoka. To nie było powołanie za zasługi. A powołując zawodników już na DPŚ, będzie pan patrzył w metrykę? Wyobraża pan sobie, że w tej ścisłej kadrze znajdą się tak Hampel, jak i Kołodziej. - Wyobrażam sobie. Pesel nie jedzie. Rok temu zgrupowania nie było. Czy to oznacza, że to był błąd, z którego pan wyciągnął wnioski? - Nie. Okoliczności są takie, że rok i dwa lata temu nie było zgrupowania z powodu pandemii. Ryzyko, że wrócimy z takiego zgrupowania z grupą piętnastu, czy szesnastu zakażonych było ogromne. Rok temu ubolewałem nad tym, ale straty mogły być większe niż korzyści. Zastępczo zrobiliśmy sesję treningową w Bydgoszczy. Żużlowa reprezentacja nie będzie mieć kapitana Dlaczego w ogóle Malta? W poprzednich latach obozy były w Polsce, żeby kibice żyli kadrą, żeby media mogły przyjechać na zgrupowanie. - Byłem na poprzednich obozach. Nie odpowiadałem wtedy za całą kadrę, ale przyglądałem się, jak to wygląda. Już wtedy widziałem, że jest przepalenie tym układem. Raz Szklarska Poręba, a innym razem Zakopane. To nie było tak atrakcyjne. Malta to nie są tropiki, ale jest tu niezła pogoda i bardzo dobre warunki do przygotowań. Media też wiedzą wszystko. Bardzo obszerne relacje z obozu są dostępne na mediach społecznościowych. Zainteresowanym dziennikarzom odpowiemy na wszystkie pytania. Nie ma problemu. Czy ta kadra ma, będzie mieć kapitana? - Nie będzie kapitana. Mam szacunek do wszystkich tytułów, jakie zdobyli zawodnicy, którzy są na Malcie, ale uważam, że dobrze jest tak, jak jest. Wszyscy są sobie równi, bez podziałów i segregacji. Wiemy, co z kontraktem trenera Dobruckiego Spokojnie czeka pan na finały DPŚ, czy też siedzi pan jak na szpikach obawiając się powtórki z ubiegłorocznego Speedway of Nations? - Wiadomo, że nie ma się czym chwalić, jak idzie o poprzedni rok. To była fatalna sytuacja, z której wyciągnęliśmy wnioski. Dziś nie wolno nam demonizować tego, co było. Nie ma potrzeby, żeby siedziało to w naszych głowach. Czy wynik w DPŚ zaważy na pańskich losach? Czy pański los, jako trenera jest uzależniony od tego, jaki medal pan zdobędzie? - To pytanie trzeba by raczej zaadresować gdzie indziej. Ja mogę powiedzieć, że moja umowa została przedłużona na dwa lata. Jeszcze mogą być niespodzianki w żużlowej kadrze Co po Malcie? Jakie będą kolejne etapy przygotowań? - Mogę powiedzieć, że jest w planach mecz reprezentacji, ale o miejscu i terminie poinformuje promotor. Kiedy pan musi podać ostateczny skład na DPŚ? Jakie są procedury i wymogi dotyczące składu? - Jak dobrze pamiętam, to po zmianach regulaminu skład trzeba podać na dwa tygodnie przed finałami. Ostatecznie ma być czterech seniorów i junior. Będę mógł też podać zawodników zapasowych. A może zdarzyć się tak, że w żużlowym mundialu pojedzie ktoś, kogo na Malcie nie ma? - Może. Jak pojawi się w lidze ktoś, kto będzie rządził i dzielił, to nie będzie miało znaczenia to, że nie było go na zgrupowaniu. Kadra jest otwarta. Zobacz również: Mistrz Polski chciał go mieć u siebie. "Może za rok"