Dariusz Ostafiński, Interia: W rozmowie z oficjalnym profilem reprezentacji powiedział pan po przegranym finale SoN: niczego bym nie zmienił. Naprawdę? Mimo porażki? Rafał Dobrucki, trener żużlowej reprezentacji Polski: Naprawdę. Jak to mówią analiza wsteczna zawsze skuteczna. Po fakcie każdy jest mądry. Choć może, jakbym wiedział, co się stanie, to powiedziałbym Bartkowi, żeby nie wjeżdżał w taśmę. Bądźmy poważni. To będzie transferowy hit, jest jeden warunek. Znany inżynier pośrednikiem Cieślak mówi: nie mamy kadry. Co na to Dobrucki? Marek Cieślak mówi: nie mamy kadry. - To ja się nie zgodzę, bo my kadrę mamy. Trenerowi chodziło o to, że nie mamy ludzi do jeżdżenia w kadrze, że jest sportowy problem. Powiedział wprost: mamy Zmarzlika i pół Kubery. - To z tym prędzej bym się zgodził, choć nie użyłbym aż tak drastycznego stwierdzenia, jak to ostatnie. Pan był krytykowany za powołanie Kubery, a on w tym finale to chyba nawet zrobił więcej, niż należało się spodziewać. Trzy tygodnie temu zmienił tunera, więc mogło być różnie. - Dlatego skład wybiera trener, a nie ci, co krytykują. Dominik myśli i pracuje. Idzie ścieżką obok Bartka, ale i też dokłada od siebie, a czasem ryzykuje, żeby się dowiedzieć czegoś więcej. Ma sportowy charakter i jest głodny, dlatego będzie odnosił sukcesy. Dla mnie powołanie Kubery do kadry nie podlegało dyskusji, mimo słabszych ostatnio występów w lidze i zmiany tunera. Brutalna prawda Dobruckiego o żużlu Jak rozmawiałem z prezesem PZM Michałem Sikorą, to doszliśmy do wniosku, że w tych okolicznościach brąz byłby sukcesem. - Celowaliśmy wyżej z pewnością. Gdyby nie dyskusyjna taśma, to mielibyśmy ten medal, a może coś więcej. Baraż z Australijczykami, różnie mógł się przecież skończyć. Dywagacje. Trudno jednak Bartka krytykować. Każdy ma prawo mieć słabszy dzień, nikt nie jest maszyną. Dlatego nie podobało mi się to dmuchanie balonika i gadanie, że my gdzieś jesteśmy faworytami. Niektórym radziłbym włożyć głowę do lodu i potrzymać ją tam przez chwilę. W żużlu, jaki mamy teraz, nie ma faworytów. Wszyscy mają pieniądze i dobre zaplecze. To jest sport, gdzie w dużym stopniu decydują niuanse i to, jaki kto ma w danym momencie sprzęt. Jeśli mam być szczery, to nie wierzyłem w złoto dla Polski. Jakoś w ogóle nie widziałem nas na podium. Mam zdanie podobne do Marka Cieślaka. - Zrobienie wyniku na takim poziomie, to jest łatwa sprawa. Dziś nie można wypisać kolejności przed zawodami. Może to, co powiem, zabrzmi brutalnie, ale teraz wygrywa głównie sprzęt. Jak zawodnik trochę nie przeszkadza, to robi wynik a ten, co trochę pomaga, wygrywa nieco częściej, ale też nie zawsze. To jest żałosne, ale do tego doprowadziliśmy. A jak mówimy o tych niuansach właśnie, to w świetnej pozycji wyjściowej byli Anglicy i Australijczycy, którzy świetnie znają tor w Manchesterze i wiedzą, czego się tam spodziewać w każdych warunkach pogodowych. Takich zawodników szuka Dobrucki do kadry To wszystko rozumiem, ale mam jedno małe, ale. Nie rozumiem, jak mogliśmy przegrywać z pierwszoligowcami. Niemcy mieli dwóch, Szwedzi jednego, Australijczycy zresztą też. - Jednak ci pierwszoligowcy nie robili punktów wyłącznie na nas. Powtórzę, że żużel jest taki, że teraz ci niżej sklasyfikowani, przy odpowiednim sprzęcie, potrafią nawiązać walkę, wygrać. A Niemcy w połowie zawodów samych siebie zaskoczyli stąd taki ich wynik. Cóż, mogę tylko ubolewać, że niewielki wpływ na wynik mają umiejętności, wydolność, spryt czy technika. Z drugiej strony bardzo liczą się sprzęt i wiedza o tym, jak go przygotować na dane zawody, jak dopasować go do panujących warunków. Jak tego nie masz, to przegrywasz. Nasza drużyna wielkich doświadczeń z Manchesteru nie ma, więc wyjściowa pozycja reprezentacji, mimo świetnych zawodników, nie była tak dobra. Z tego, co pan mówi, wynika, że powinniśmy zmienić profil reprezentanta, musimy szukać inżynierów. - I szukamy inżynierów. A ilu ich mamy? - Niektórzy zawodnicy zrozumieli, że czasy silników, które "same jadą" , skończyły się kilka lat temu. Zaczynają odrabiać tę lekcję i dobrze. Jednak to nie jest tak, że te zaległości da się szybko nadrobić. Na to potrzebny jest czas. Czy był temat odstawienia Zmarzlika? Pan myślał, żeby w finale odstawić Zmarzlika? Był najsłabszy i w zasadzie wymiana tego zawodnika nie mogła nam zaszkodzić, natomiast mogła pomóc. - Była taka opcja, kiedy Zmarzlik uległ wypadkowi. On w środę, dzień po półfinale, poleciał do Polski, żeby wszystko sprawdzić. Byliśmy jednak w kontakcie i przekazał mi informację, że czuje się dobrze. Zażartował w swoim stylu, że nawet lepiej niż przed upadkiem. To mnie uspokoiło, temat został zamknięty. Rozumiem, że w sobotę, w trakcie finału, o takiej zamianie już pan nie myślał? - Nie. Uznałem, że Zmarzlik i Kubera to duet zasługujący na zaufanie. Są zgrani, współpracują ze sobą nawet na poziomie sprzętowym. Ryzyko rezerwy na torze, na którym Patryk Dudek nie był, nie ścigał się, jest większe niż szansa dla tych, co jadą. W sumie to ja się panu nie dziwię. Chyba nie znalazłby się taki odważny, co by Zmarzlika odstawił. Z drugiej strony może on jednak nie był gotowy, może wciąż odczuwał skutki tego upadku. Bo ja w sumie nie wiem, co się stało ze Zmarzlikiem w tym finale. - Nikt nie wie tego na pewno i już się nie dowie. Gadaliśmy, on mówił o błędach w ustawieniach, a że są to mistrzostwa świata, czyli poziom niewybaczający błędów, to w zasadzie wszystko jasne. Dobrucki kpi z napisów na busach żużlowców Prezes PZM mówi, że może by trzeba odmłodzić kadrę. - Jak będziemy robić tak, jak do tej pory, to nigdy nie dokopiemy się do takiej sytuacji, bo młodzi bywają już popsuci. Przez duże zarobki? - Też. Na jednych to nie działa, ale na innych już tak. Ktoś ma ten przysłowiowy sufit nisko, a inny sufitu nie ma, ale to i tak za mało. Nie pomagają też media, bo jak się czyta, że następcą Golloba, czy Hampela, robi się gwiazdę po zawodach w DMPJ, albo czasem jeszcze przed licencją, to nie jest dobrze. Nie każdy ma w sobie tyle pokory, albo ludzi z workiem lodu wokół, żeby nie popłynąć. Przez wielkie słowa zawodnicy po licencji uważają, że są "professional speedway rider", a to nie ma wiele wspólnego z prawdą. Brak mi w żużlu tego wątku dydaktycznego, ambicji przede wszystkim, rywalizacji, nie uczymy zawodników, że do wszystkiego trzeba dojść pracą, w sporcie nic nikomu się nie należy, natomiast zrobił się z tego bankomat, a jeśli ktoś tak to traktuje, to daleko nie zajdzie. To teraz trzeba już szykować się na następny SoN, szukać młodszej alternatywy dla Zmarzlika i Kubery. Cierniak, Kowalski, czy to mogą być te nazwiska, na które pan w najbliższej przyszłości mocniej postawi? To odległa przyszłość. Klęska reprezentacji Polski zszokowała, możliwe trzęsienie ziemi. "Jest problem"