Od dobrych kilkunastu godzin trwa dyskusja, co powinno się stać w Marwis.pl Falubazie. Czy trener Piotr Żyto dobrze zrobił przygotowując na mecz z Betard Spartą betonowy tor? Czy ten sam szkoleniowiec ma jeszcze moc, by wskrzesić ten zespół? Najprościej byłoby napisać: zwolnić trenera i po kłopocie. Nasz ekspert Jacek Frątczak, który lubi mi wypominać, że trzy razy go zwalniałem, gdy pracował w Apatorze Toruń, pewnie biłby mi teraz brawo (przecież za wyniki odpowiada szkoleniowiec). Nie mam jednak przekonania, że odejście trenera Żyto cokolwiek zmieni. Od początku nie wierzyłem w ten zespół. Jak dla mnie Żyto podjął się misji nieomal samobójczej. Wiem, on sam mówił kilka tygodni temu, że walczą, że jeszcze się zdziwimy. Co miał jednak mówić? Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Żeby jednak było jasne, to nie podobała mi się ta niedzielna zabawa z torem. Po co robić beton, skoro zawodnicy Falubazu tego nie lubią. Patryk Dudek tak źle to już dawno nie pojechał. Trener stwierdził, że decyzję podjął wspólnie z zespołem. Zawodnicy powiedzieli, że się na to zgodzili. W porządku, ale chyba jednak nie tak powinno to wyglądać. Trener jest od zarządzania i podejmowania sensownych decyzji. Nie może rozmywać odpowiedzialności, przerzucać czegoś na zespół, mówić, że coś zrobiliśmy wspólnie. Trener Żyto mógł porozmawiać z zawodnikami, wysłuchać ich opinii, ale decyzję miał podjąć sam i wziąć ją na klatę. Nie muszę dodawać, że ta decyzja miała być podjęta w interesie całej drużyny, a nie jednego, dwóch zawodników, bo tak chcieli. Na betonie zyskali Mateusz Tonder i Piotr Protasiewicz, reszta nie istniała. Reasumując, uważam, że trener Falubazu popełnił błąd, ale wiem też, że gdyby zrobił inny tor, to też nie wygrałby tego meczu. Betard Sparta jest lepsza o kilka klas, a zielonogórzanie są zwyczajnie słabi. Poza wszystkim rozliczenia w klubie rozpocząłbym od tych, którzy budowali skład i dali trenerowi do ręki taką, a nie inną broń. Polecieć powinien prezes, który w oknie transferowym przegrał wszystko. Stracił Martina Vaculika, a potem nie kupił w zamian żadnej armaty. No, chyba że chciał kupić, a właściciele nie dali. A już w niedzielę Falubaz jedzie mecz o życie z Apatorem, czyli zespołem, który jest w zasięgu. Ja bym do tego czasu niczego nie ruszał. Chyba że obecny szkoleniowiec patrzy w lustro i bezradnie rozkłada ręce, bo stracił całą wiarę. Jeśli tak, to drużynie potrzeba nowych rozwiązań. Jeśli nie, to cały klub musi się zmobilizować i przez te kilka dni przygotować się tak, żeby urwać 2, a najlepiej 3 punkty i czekać na wyjazd do Grudziądza. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź