Pisaliśmy, że Wilki Krosno są w grze o Vaclava Milika, a sam transfer jest bliski dopięcia, ale beniaminek jeszcze nie może ogłosić sukcesu. Wszystko, dlatego że zawodnika chcą także Orzeł Łódź i Unia Tarnów. Milik, zanim gdziekolwiek pójdzie, musi jednak jeszcze uporządkować swoje sprawy w ROW-ie Rybnik. Przychodząc tam przed rokiem, zawarł dwuletni kontrakt. Na dokładkę, w trakcie podpisywania w maju tego roku aneksu zobowiązał się, że nigdzie nie odejdzie przed terminem bez zgody klubu. Taką zgodę musi teraz uzyskać od prezesa Krzysztofa Mrozka. Czy to będzie formalność? Zależy. Na pewno Milika nie widzi w składzie trener Marek Cieślak. Problem w tym, że wciąż nie wiadomo, czy będzie on prowadził ROW w sezonie 2021. Ludzie będący blisko klubu oceniają szanse 50 na 50. Cieślak ma też propozycję pracy eksperta z Canal+, gdzie stres jest jednak mniejszy. Może się więc okazać, że Mrozek, jeśli Cieślak nie przyjdzie, będzie namawiał Milika do wypełnienia umowy. Czech ma to szczęście, że jeszcze chwilę może poczekać na finalną decyzję ROW-u. Wilki, Orzeł i Unia ustawiły się w kolejce, więc nawet jeśli ktoś się wykruszy, to Milik mimo zwłoki Mrozka na lodzie nie zostanie.