To rzadkość, by beniaminkowi pozostali tak wartościowi zawodnicy, jak Jarosław Hampel czy Piotr Pawlicki. Kiedy beniaminkiem były Cellfast Wilki Krosno, krośnianie wyciągali z innych zespołów zawodników już tam dogadanych, paląc za sobą mosty. Tak było w przypadku Krzysztofa Kasprzaka i Jasona Doyle’a. Kasprzak i Doyle nie będą mogli wrócić do Grudziądza i Unii Leszno, a prezes Unii, Piotr Rusiecki powiedział wprost, że dopóki będzie za sterami leszczyńskiego zespoły, dopóty nikogo krośnianom nie wypożyczy jeśli tam zarządzać klubem będzie Grzegorz Leśniak. Inaczej jest w przypadku Jarosława Hampela i Piotra Pawlickiego. Ten pierwszy był wolny, bo wiek juniora skończył Mateusz Cierniak, a wiek U-24 Dominik Kubera. Trzeba było im zrobić miejsce w składzie, przez co kadra Motoru była za wąska dla Hampela. W Sparcie wiek U-24 kończył Daniel Bewley, a juniorski Bartłomiej Kowalski. Zabrakło miejsca dla Piotra Pawlickiego. Oczywiście wspomniana dwójka miała więcej ofert, niż tylko z Falubazu, ale beniaminek wyłożył najwięcej kasy na stół. Bez tych transferów zielonogórzanie już mogliby żegnać się z PGE Ekstraligą. - W sytuacji Falubazu Zielona Góra te transfery to strzał w dziesiątkę. Jarosław Hampel jest doświadczonym zawodnikiem, wie co robi. Jak zrobił taki ruch i wybrał zielonogórski klub, to wynikowo się obroni na torze - komentuje Leszek Tillinger. Mają szansę na utrzymanie w lidze Co prawda nawet z braćmi Pawlickimi i Jarosławem Hampelem zielonogórzanie są kandydatem do spadku, ale mogą podjąć skuteczną walkę o ligowy byt. Głównymi rywalami Enea Falubazu Zielona Góra na papierze jest Zooleszcz GKM Grudziądz oraz Fogo Unia Leszno.