Nie sposób podsumować ten tydzień inaczej, niż komentując kalendarz sportu żużlowego, który dla jednych ma znaczenie, a dla innych nie. Niejednokrotnie już mówiłem, że moim zdaniem terminarz ma znaczenie. Kalendarz w końcu się pojawił i dzięki temu o pierwszej kolejce żużlowej PGE Ekstraligi będziemy mówić przez najbliższe trzy miesiące. Będzie mowa o kłopotach zespołów Pojawią się dyskusje dotyczące tego, który klub, ile będzie miał kłopotów po pierwszych czterech kolejkach. Taki urok, ale chociaż w okresie żużlowej posuchy poopowiadamy sobie trochę o sporcie, bo okres transferowy (którego zresztą nie było) sprawił, że zazwyczaj spektakularna medialnie jesień była tym razem uboga. Kalendarz to zatem ten moment, przy którym warto się zatrzymać i podyskutować. Nie chciałbym spekulować kto, kiedy oraz z kim ma szansę wygrać, bo od tego są przede wszystkim dziennikarze. Należy pamiętać, że pierwsze kolejki kształtować może wiosenna pogoda. Są oczywiście faworyci ligi, co powoduje, że mecze niektórych zespołów określane są mianem trudnych. Spoglądając na terminarz można stwierdzić, że łatwego kalendarza nie ma GKM Grudziądz i to nie po raz pierwszy. Sytuacja się powtarza. Z jednej strony możemy mówić o trudnym kalendarzu, ale z drugiej strony to kalendarz szans. Dlaczego? Jeśli grudziądzanom uda się powtórzyć zwycięstwo nad Motorem Lublin (choć pewnie nie uda się w takich rozmiarach, jak w minionym sezonie), to GKM może wykorzystać trudny początek sezonu. Faktem jest, że Motorowi nie leży tor w Grudziądzu. To będzie mecz za 4 punkty Mówi się, że Falubaz Zielona Góra po wyjeździe do Wrocławia, drugą kolejkę będzie miał na złapanie oddechu. Zielonogórzanie podejmą na własnym stadionie GKM Grudziądz. Uważam, że to będzie mecz za 4 punkty. Dla Falubazu to będzie duża szansa, ale z Grudziądza przyjadą zawodnicy, którzy doskonale znają kąty toru przy W69. Przypomnijmy, że Jason Doyle ma z reguły kapitalne początki sezonu. W kadrze GKM-u jest też Max Fricke, który doskonale zna zielonogórski tor. To będzie niezwykle trudne spotkanie dla Falubazu. Oczywiście do tego meczu jeszcze daleka droga, ale dyskusje w tym temacie są faktem. Włókniarz też ma pod górkę Niełatwe wejście w sezon będą mieli częstochowianie. Po ich stronie jest dużo znaków zapytania, bo odejście Jakuba Miśkowiaka to w mojej ocenie duże osłabienie, a przy zastępującym go Madsie Hansenie należy postawić duży znak zapytania. Ponadto liderzy charakteryzują się niepewną formą, choć Leon Madsen miał bardzo dobrą końcówkę sezonu. Przebłyski powrotu do formy sygnalizował Mikkel Michelsen, ale jednak częstochowianie przez pierwsze cztery kolejki będą musieli się postarać żeby nie wywołać szumu wokół klubu. Żywię nadzieję, że częstochowianie sobie poradzą. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Drużyny typowane do walki o mistrzostwo Polski poradzą sobie w takim, czy innym układzie kalendarza. Z kolei innym zespołom kalendarz może pomóc, bo z upływem sezonu zawodnicy się rozpędzają, a atmosferę buduje wynik, stąd ważne jest wejście w sezon. Krawczyk wchodzi w buty Kowalskiego Nie sposób nie nawiązać do Sparty Wrocław i formacji juniorskiej. To nie jest tak, że przewidziałem ruchy włodarzy z Wrocławia, ale zakładałem, że wrocławianie sobie tak łatwo kwestii juniorskich nie odpuszczą. Czy przyjście Jakuba Krawczyka będzie gamechangerem? To się wyjaśni w sezonie. Do Sparty trafił utalentowany zawodnik, który notował bardzo dobre, ale i bardzo słabe wyniki. Kluczowe w przypadku Jakuba Krawczyka jest ustabilizowanie formy i dopasowanie motocykli. Z pewnością Wrocław ma lidera formacji juniorskiej i to pozostaje poza dyskusją. Często powołuję się na formułę kluczowego zawodnika i taki jest cel zakontraktowania Jakuba Krawczyka. Czy tym transferem rzucono rękawicę Motorowi Lublin w kontekście walki o mistrzostwo Polski? Wstrzymałbym się z takimi określeniami. Lubimy używać mocnych słów, ale jestem co do tego umiarkowany. To nie jest zmiana, która wywróci do góry nogami siłę drużyny. Pamiętajmy, że Krawczyk wchodzi z buty Bartka Kowalskiego, a nawiązanie do jego wyników będzie bardzo trudne.