Jeszcze kilka dni temu Nicolai Klindt był nie do wzięcia. Arged Malesa potrzebowała trzech kolejek, by zdecydować czy zostawić Duńczyka, czy też Szweda Olivera Berntzona. Ostatecznie postawiła na tego drugiego, a Klindt dostał wolną rękę. ROW oddał Arged Malesie to, co wyłożyła na kontrakt dla Klindta Ostrów chciał jedynie odzyskać pieniądze, które zapłacił Klindtowi w ramach kwoty kontraktowej, lub inaczej rzecz ujmując - na przygotowanie do sezonu. Z naszych informacji wynika, że ROW Rybnik musiał wyłożyć około 200 tysięcy złotych na to, by przejąć zawodnika. Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik, już po udanej inauguracji z MF Trans Landshut Devils (53:37) mówił, że wkrótce pojawi się nowy zawodnik. Działacz, podobnie jak trener Antoni Skupień, uznał, że jazda zastępstwem zawodnika za wykluczonego Siergieja Łogaczowa (PZM zawiesił starty Rosjan po inwazji Putina na Ukrainę) jest zbyt wielkim ryzykiem, które zwyczajnie się nie opłaca. Klindt bezpieczniejszy niż zz-tka Zresztą już drugi mecz z Orłem Łódź pokazał, że z tą czwórką seniorów, która jest w kadrze, trudno będzie o jakąś stabilizację. Po raz drugi w tym sezonie zawiódł Krystian Pieszczek, a Grzegorz Zengota, który w pierwszym spotkaniu pojechał wystrzałowo, zdobył raptem 7 punktów w 7 biegach, bo miał jakieś problemy sprzętowe. Dojście Klindta spowoduje, że pozostali będą mieli większy komfort, a skład będzie bardziej stabilny. Gorsza forma jednego zawodnika nie doprowadzi do tego, że ROW będzie musiał drżeć o wynik. Przy zz-tce byłby większy problem, bo tu trzeba równej jazdy całej czwórki seniorów.