Dla kibiców żużla ROW Rybnik to przede wszystkim piękna historia i czyste sportowe emocje związane z drużyną 12-krotnych mistrzów Polski. W latach 50. i 60. nie było na nich mocnych. To z Rybnika pochodzi pierwszy medalista mistrzostw świata Antoni Woryna (brąz w 1966), ale ROW miał więcej takich legend. Na stadionie ROW-u umierali uczestnicy "marszu śmierci" O wszystkich gwiazdach, o wzlotach i upadkach klubu można poczytać w książce "Czarny sport, czyste emocje". Publikacja odkrywa też czarne karty w historii ROW-u. W 1945 roku stadion był miejscem kaźni setek więźniów obozu w Auschwitz, którzy szli w słynnym "marszu śmierci". To działo się w styczniu. Armia Czerwona zbliżała się do Rybnika. Niemcy przed nią uciekali, "pędząc niczym bydło więźniów obozu koncentracyjnego", czytamy w książce. Trasa z Oświęcimia, przez Gliwice, do Gross-Rosen pochłonęła wiele ofiar. Cześć zmarła z wycieńczenia, ale wielu osób zamordowano. Hitlerowcy dokonywali egzekucji. Na płycie boiska w Rybniku dokonał się akt straszliwego bestialstwa. Życie straciło 800 osób. Stadion w Rybniku od początku był problemem dla nazistów. Figurę klęczącego łucznika z napiętym łukiem postawioną przed wejściem traktowali jako afront wobec Führera. Zwracano uwagę, że napięty łuk jest skierowany na zachód. Jeszcze większą wściekłość budził napis "Czuwamy" umieszczony pod figurą. Stadion został oddany do użytku w 1939 roku, więc to był bardzo napięty czas, a granica polsko-niemiecka była nieopodal Rybnika. Przed wojną odbyły się pierwsze zawody, potem stadion zajęli naziści Jeszcze przed wybuchem wojny udało się rozegrać pierwsze zawody żużlowe. Nie ma wiarygodnych wyników ścigania. Wiadomo jedynie, że najszybszy przejazd czterech okrążeni zanotował Hipolit Mydlak, pierwszy rekordzista toru usypanego na bazie mączki ceglanej. Już w pierwszym dniu agresji naziści strącili z cokołu pomnik łucznika. Tor żużlowy też szybko zwalcowano (narysowano na nim linie, żeby niemieccy sportowcy mogli biegać), a stadion ROW-u stał się miejscem masowych propagandówek. Na obiekcie pojawiły się swastyki. Natrętna symbolika Trzeciej Rzeszy aż biła po oczach. To trwało pięć lat, a finał był dramatyczny. Na siarczystym mrozie, na płycie boiska umierali ludzie. Wiosną 1945 roku stadion wrócił w polskie ręce. Na pierwsze zawody żużlowe zakochani w motocyklach rybniczanie musieli jednak poczekać, bo po wojnie były pilniejsze potrzeby. Dodajmy, że książka "Czarny sport, czyste emocje" bierze udział w głosowaniu na sportową książkę roku. Link do głosowania TUTAJ. Czytaj także: "Rekiny" odgryzły mu nogi. Zbudował arkę Noego