Równo 9 lat temu przydarzyła się wielka tragedia, która na stałe zapisała się w historii polskiego żużla. Krystian Rempała, który uchodził za wielki talent, brał udział w karambolu na torze w Rybniku, który skończył się dla niego najgorszym możliwym scenariuszem. Wypadek Krystiana Rempały. To miał być normalny ligowy mecz 22 maja 2016 roku Unia Tarnów, klub Krystiana Rempały, udała się na wyjazdowy mecz do Rybnika. To był trudny sezon dla gości, bo już na początku rozgrywek widać było, że drużyna będzie musiała bić się o utrzymanie. Jednocześnie panował optymizm, bo zespół miał się kim bronić. Jedną z gwiazd był właśnie 17-letni Krystian, który już wtedy zaliczał się do grona najlepszych polskich młodzieżowców. We wspomnianym sezonie zdążył pokonać znacznie bardziej utytułowanych zawodników z byłym mistrzem świata Chrisem Holderem na czele. Rempała rozpędzał się, a formę zwyżkową miał potwierdzić mecz w Rybniku. W tym dniu nic nie wskazywało, że za chwilę wydarzy się wielka tragedia. Był wyścig drugi. Sędzia włączył czas dwóch minut, a zawodnicy pojawili się na torze. Pech chciał, że młodemu Krystianowi zdefektował motocykl. Wszystko działo się bardzo szybko. Wydawało się, że to dla niego koniec szans na start w tym biegu. Tymczasem team zawodnika ekspresowo podstawił mu drugą maszynę, a ten rzutem na taśmę ustawił się na swoim polu startowym. Taśma poszła w górę. To był niezły start w wykonaniu Krystiana. Dramat wydarzył się na wejściu w pierwszy wiraż. Motocykl upadającego Kacpra Woryny uderzył w Rempałę, co doprowadziło do upadku młodzieżowca Unii. Wtedy jeszcze nie wszyscy zauważyli, że w międzyczasie zawodnikowi spadł kask z głowy. Jak później wykazało śledztwo prokuratury, sprzęt zawodnika ROW-u Rybnik miał wydrzeć kask Rempały z głowy, który uderzył o tor bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Na stadionie zapanowała cisza, bo wszyscy po chwili zdali sobie sprawę, że sprawa jest bardzo poważna. Na torze jako jeden z pierwszych pojawił się Jacek, ojciec 17-letniego Krystiana. Rozgrywał się dramat i walka o życie młodego zawodnika. Żużlowiec został przetransportowany do szpitala w Jastrzębiu Zdroju. Cała Polska modliła się o cud Rempała trafił na blok operacyjny. Usunięto krwiaka mózgu, ale pozostał obrzęk. Zawodnik znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej, a lekarze wprost przyznali, że trzeba nastawiać się najgorsze. Musiał wydarzyć się cud. Rodzina jednak wierzyła, że ten nastąpi. Do szpitala sprowadzono profesora Jana Talara, który uchodził za wybitnego specjalistę od neurochirurgi. W przeszłości miał styczność z podobnymi ciężkimi przypadkami. Kolejne dni nie przynosiły jednak przełomu, a Krystian odszedł sześć dni po wypadku. Z ustaleń prokuratury wynikało jednak, że śmierć mózgu nastąpiła już w momencie wypadku na torze. W geście solidarności władze polskiej ligi odwołały całą następną kolejkę spotkań. To były przerażające przeżycia. Siostra zawodnika wszystko opowiedziała - Myślałam, że to jest jakiś koszmar, z którego zaraz się wybudzę. Dowiedziałyśmy się o wypadku z relacji tekstowej w internecie. Mama wpadła w straszną panikę, próbowałam ją uspokoić, powtarzając że wszystko będzie dobrze. Zaczęłyśmy dzwonić do taty, ale nie odbierał. Później do innych i w końcu tata do nas oddzwonił, ale po tonie jego głosu wiedziałam już, że jest źle. Tata kazał nas przywieźć do szpitala. Pamiętam, że na miejscu przytulił nas bardzo mocno i powiedział nam, że lekarze mówią, że Krystian prawdopodobnie nie przeżyje tej nocy - powiedziała jakiś czas temu w rozmowie z naszym portalem Martyna Rempała, siostra zmarłego Krystiana. - Miałam nadzieję do końca. Nawet tego ostatniego dnia, gdy trzymałam brata za rękę, a ciśnienie spadało. Do ostatnich sekund przy tym łóżku łudziłam się, że zaraz może wszystko się odwróci, zdarzy się jakiś cud i Krystian przeżyje tak, jak tamtej nocy, gdy lekarze nie dawali mu już szans. A on walczył przez sześć dni, dając nam znaki. Profesor Talar dał nam nadzieję. Oznajmił, że Krystian z tego wyjdzie i obudzi się ze śpiączki. Niestety tak się nie stało - dodała. Wypadek ciężko przeżył także ojciec zawodnika Jacek. W wywiadach prasowych przyznawał, że stracił wiarę w Boga. Nie mógł pogodzić się ze stratą ukochanego syna, który od najmłodszych lat towarzyszył mu jeszcze, gdy on sam prowadził czynną karierę sportową. W hołdzie swojemu synowi sam postanowił wrócić na motocykl i wziąć udział w zawodach. Pogrzeb Krystiana Rempały odbył się 3 czerwca 2016 roku. W ostatniej drodze towarzyszyły mu tysiące kibiców oraz najwyżsi przedstawiciele sportu żużlowego w Polsce z Tomaszem Gollobem na czele. 17-letni zawodnik spoczął na Cmentarzu w Tarnowie - Mościcach. Później powstał też pomnik upamiętniający jego osobę.