Polscy kibice wrócili na stadiony i przed telewizory Jakie były największe plusy sezonu żużlowego 2023? Na pewno wzrost oglądalności meczów w telewizji. Towarzyszył temu przyrost liczby kibiców na stadionach, co na pierwszy rzut oka może wydawać się paradoksem, bo często było dotąd tak, że transmisje TV zabierały kibiców "stadionowych". Tymczasem frekwencja była budująca, z kompletami na wszystkich meczach fazy play-off w Lublinie i Wrocławiu, a więc w miastach, które biły się o tytuł mistrza Polski. Nawet gdyby obiekt Motoru i Stadion Olimpijski byłyby ze dwa razy większe, to z całą pewnością i u nas, na Dolnym Śląsku i w stolicy Lubelszczyzny też udałoby się je zapełnić. Na decydującym o powrocie Zielonej Góry do PGE Ekstraligi meczu finałowym z Rybnikiem był komplet 17 tysięcy widzów (a niektórzy mówią, że tak, jak na drugim turnieju finałowym IMP w Pile - nadkomplet). Co do frekwencji, to również pełne po brzegi były stadiony w Gorzowie i Toruniu na Grand Prix. To też potwierdza, że jesteśmy w "złotej erze" polskiego żużla, nie tylko ze względu na fenomenalne wyniki sportowe. Plusem jest też, że do PGE Ekstraligi weszła drużyna, która doprawdy nie musi, a teoretycznie nawet nie powinna spaść. "Zielonka" może być jak Toruń sprzed laty, gdy po spadku z elity i ponownym awansie - nie spadł, a następnie dwa razy zameldował się w pierwszej czwórce, łącznie z tegorocznym medalem. Biało-czerwoni zdominowali światowy żużel Plusem jest też to, że okręt flagowy polskiego promotora (czyli One Sport), a więc Speedway Euro Championship (IME) okazał się produktem pod względem promocji "czarnego sportu": zaciętej rywalizacji, walki na torze, a także wyborów torów, na których można się było ścigać, a nie przez cztery kółka jechać gęsiego - znacznie lepszym niż to, co zaoferowali Amerykanie z Discovery Warner Bros (oczywiście w europejskim, czyli brytyjsko-szwedzko-łotewsko-słowiańskim wykonaniu) w postaci SGP. Wreszcie wielkim, może największym, najbardziej spektakularnym plusem minionego już sezonu była realizacja przez biało-czerwonych maksymy: "Idź złoto do złota". Rzeczywiście: złota era - złoty rok. Bartosz Zmarzlik czwarty raz indywidualnym mistrzem świata, Polska drużynowym mistrzem świata w formule DPŚ, która po latach wróciła do kalendarza speedwaya, kolekcja medali złotych w drużynowych mistrzostwach świata i Europy juniorów, ale też w IMŚJ. Plus jeszcze "truskawka na torcie", mówiąc Tomaszem Hajto, czyli mistrzostwo Europy par wywalczone w Opolu (w zawodach pod moim Patronatem Honorowym, podobnie jak SEC, któremu patronuję już ósmy rok z rzędu). Żeby nie było tak słodko, niedługo napiszę o minusach.