Czy sztab szkoleniowy już pracuje? Trudno nazwać to pracą. Na razie jesteśmy w fazie organizacyjnej. Każdy z nas przedstawi swoje pomysły i koncepcje. Pracę tak naprawdę rozpoczniemy z pierwszymi zawodami, gdzie wystąpią kadrowicze. Eliminacje mistrzostw świata? A nawet wcześniej. Opracujemy harmonogram cyklu przygotowań reprezentacji. Towarzyskie pojedynki dla kadry? Tak. Chcemy spotkać się z kilkoma reprezentacjami zarówno w Polsce i za granicą. Nie ma szczegółów, dlatego nie chciałbym wnikać w temat. Jaki jest dokładny podział kompetencji? Za wcześnie na to pytanie. Po dzisiejszym (31.03 b.r - dop. autor) naszym wspólnym spotkaniu wiele się wyjaśni. Proszę się jeszcze wstrzymać. Marek Cieślak zaznaczył, że w Lesznie interesuje go tylko złoto. Podziela pan opinie współpracownika? Zgodzę się, że brak złotego medalu możemy rozpatrywać w ramach porażki. Jeśli chcemy walczyć o medale musimy stawiać sobie najwyższe cele sportowe. To zdrowe podejście, które może przynieść tylko dobry skutek. Ambicje sportowe biorą gorę i nie ma kalkulacji. Natomiast w sytuacji przegranej, proszę o trzeźwe opinie i podejście do sprawy. Brak złota nie będzie wielkim dramatem, ponieważ sport jest nieprzewidywalny i porażki są jego nierozłącznym elementem. Nie da się wszystkiego przewidzieć i zaplanować. To jest tylko sport. Ktoś musi wgrać, a ktoś przegrać, ale cel jest numer jeden - złoty medal. Jaki ma pan klucz dobierania kadry: średnia którejś z lig, wiek, skuteczność w Lesznie? Może jeszcze inny? Za wcześnie, aby odpowiadać na tak szczegółowe pytania. Za krótko mam zaszczyt piastować stanowisko trenera kadry. Będziemy się powoli poznawać. Chcielibyśmy nawiązać konstruktywny dialog. Odkrywać ambicje, cele, możliwości i psychikę. Moje pokolenie powoli odchodzi w cień, a więc części nawet nie znam osobiście, to będzie dla mnie cenne doświadczenie. Wspólnie z Markiem i Piotrem będziemy podejmować końcowe decyzje. Będziecie podróżować na specjalnie wybrane zawody? Tak. Możliwie jak najczęściej będę wybierał się na przeróżne zawody, aby obserwować naszych reprezentantów. Czy jest opracowany szczegółowy regulamin praw i obowiązków, aby uniknąć ubiegłorocznych problemów z rezerwowymi? Żaden regulamin nie jest w stanie dokładnie znormalizować i przewidzieć przypadków z życia. Spory margines pozostaje w mentalności i podejściu indywidualnym zawodnika. Oczywiście chcemy zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby. Odbędziemy rozmowy z zawodnikami. Rezerwowi też muszą być przygotowani, świadomi i uprzedzeni o obowiązkach. W każdej chwili mogą być powołani. Chcielibyśmy uniknąć zeszłorocznych nieporozumień. Mnie się wydaje, że podpis zawodnika oznajmujący zgodę i chęć reprezentowania kraju automatycznie egzekwuje w stosunku do niego obowiązek i odpowiedzialność za wynik narodowy. Będziemy rozmawiać zawodnikami i uczulać ich na te sprawy. Musimy mieć świadomość, na czym stoimy i jakie są zasady. Wszelkie nieścisłości muszą być rozwikłane jak najwcześniej. Niedawno zostaliśmy rozstawieni. Jedziemy w Vojens. Rywale Duńczycy i Australijczycy. Zadowolony jest pan z podziału? Będzie niezwykle trudno, ale Polska jest silnym zespołem, i nawet przy ewentualnym barkiem bezpośredniego awansu, będziemy mieli szanse w barażu na własnym torze, co może również mieć korzystny wpływ na frekwencje. Ale nie myślimy w ten sposób. Chcemy zapewnić sobie udział w finale bezpośrednio z duńskiej eliminacji. W barażu nie ma alternatywy. Tegoroczne mistrzostwa będą po wielu latach okazją do zmazania leszczyńskiego kompleksu. Na stadionie im. Alfreda Smoczyka odbyło się kilka finałów mistrzostw świata, w których ponieśliśmy kolosalne porażki. Osobiście cieszę się, że przyjdzie rywalizować na obiekcie w Lesznie, który za czasów startów był moim ulubionym. Jest niezwykle szybki i widowiskowy. Nie wspomnę o świetnych kibicach, trybuny powinny być pełne. Reszta należy do nas. W kadrze przeważają rutyniarze. Panuje opinia, że Golloba czy Protasiewicza nie można już niczego nauczyć. Pozostaje kwestia ustawienia składu i dokonywania zmian. Nie zgadzam się. Do końca mojej kariery popełniałem wiele błędów. Nawet tacy zawodnicy jak Tomasz Gollob również je popełniają. Jako były zawodnik i obserwator z boku jestem w stanie pomoc każdemu zawodnikowi w lepszej i efektywnej jeździe. Potrzeba tylko dobrej woli obydwu stron. Grzegorz Drozd