- Wspólnie z zarządem zdecydowaliśmy, że Tomek przejmie zarządzanie klubem tak szybko, jak tylko będzie mógł. Ja natomiast do tego czasu spróbuję doprowadzić do sytuacji, w której klub będzie oddłużony - powiedział po meczu właściciel Polonii Bydgoszcz Władysław Gollob. Informacja o decyzji zarządu i właściciela Polonii, przekazana w trakcie spotkania przez spikera zawodów, została przyjęta ogromnymi brawami przez sześć tysięcy widzów. Frekwencja na trybunach była największa od niemal trzech sezonów. Wielu kibiców przyszło na stadion właśnie dla wychowanka klubu Tomasza Golloba. Kibice swoją obecnością na meczu wyrażali wparcie dla mistrza świata, który przed tygodniem doznał poważnego urazu kręgosłupa podczas treningu na torze motocrossowym. Żużlowcy Polonii, pod wodzą kapitana Marcina Jędrzejewskiego, pokonali Stal Rzeszów 46:44, choć losy spotkania ważyły się niemal do samego końca. O wygranej bydgoszczan przesądzili w 14. biegu Andriej Kudriaszow i bratanek Tomasza, Oskar Ajtner-Gollob. Para ta pokonała Dawida Lamparta i Joshuę Grajczonka 5:1. - Jestem pełen uznania dla naszych zawodników. Cieszę się, że udało się zbudować zespół, który potrafi wygrywać z taką ekipą jak Stal Rzeszów. Widowisko pozwoliło na świetną atmosferę na trybunach, bo mecz był prowadzony w bliskim kontakcie przez jego cały przebieg. Końcówka na szczęście należała do nas - mówił po meczu właściciel bydgoskiego klubu. Zapytany o to, czy opowiadają Tomkowi o akcjach prowadzonych na jego rzecz, ojciec żużlowca powiedział, że starają się póki co dozować mu emocje. - Nie chcemy za bardzo Tomkowi mówić o wszystkim, co się dzieje wokół jego osoby. On powoli dochodzi do siebie i dopiero od dwóch dni jest w nieco lepszym stanie psychicznym. Mamy nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży, bo trzeba przypomnieć, że przez kilka dni lekarze walczyli nie o jego zdrowie, ale o życie. Wierzę, że jest na tyle mocny, że wróci do zdrowia. Może nie w stu procentach, ale na tyle, by móc Polonią zarządzać - powiedział. Żużlowcy Polonii w ramach wsparcia dla Tomasza wystartowali w plastronach z jego zdjęciem i napisem "Tomek, jesteśmy z Tobą!". Pomysłodawcą wykonania plastronów był kapitan bydgoskiego zespołu, Marcin Jędrzejewski. - Chcieliśmy szczególnie zaznaczyć, że wspieramy Tomasza i akcję prowadzoną dla niego. Wspólnie z moim mechanikiem pomyśleliśmy, że warto by wykonać właśnie plastrony, w których możemy pojechać. Pomogła zaprzyjaźniona firma. Teraz trafią one na specjalną aukcję, a dochód zostanie w całości przekazany na leczenie Tomasza - powiedział żużlowiec. Słów wsparcia nie brakowało także od licznie przybyłych na mecz kibiców, którzy przynieśli flagi, transparenty i gadżety z lat, gdy Tomasz osiągał największe sukcesy. - Pamiętam lata 90., kiedy wraz z rodzicami przychodziliśmy oglądać braci Gollobów. Emocje podczas spotkań ligowych były niesamowite, szczególnie, gdy Tomek wyprzedzał rywali pod bandą i nie raz prowadził kolegów z pary, pokazując im, jaką ścieżką mają jechać. Niepokonany był w bydgoskich turniejach Grand Prix, w których bez problemu mijał liderów światowych list. Nie wyobrażam sobie, by mnie tu dziś nie było. Chcemy okazać mu i jego rodzinie swoje wsparcie. Trzymamy kciuki za Tomasza i jego powrót do zdrowia. Czekamy na niego tu, na Sportowej - powiedział Maciej. Sympatycy żużla w Bydgoszczy liczą na to, że osoba wychowanka bydgoskiej Polonii przyciągnie nie tylko kibiców na trybuny, ale przede wszystkim sponsorów, o których ostatnio bardzo trudno. Władysław Gollob kupił od miasta i mniejszego udziałowca, Bydgoskiego Towarzystwa Żużlowego, zadłużony klub. Część długu została już spłacona, ale ojciec indywidualnego mistrza świata z 2010 roku zaznaczył, że sytuacja finansowa nadal jest trudna. Wskazał też winnych, jego zdaniem, tej sytuacji. - Jesteśmy na coraz trudniejszej drodze finansowej. Wsparcie jest, niestety, coraz mniejsze, a zobowiązania rosną. Muszę też powiedzieć wprost, że dziękuję za to tym wszystkim poprzednim prezesom, którzy okradali Polonię, trwonili pieniądze, a teraz pochowali się do szczurzych dziur - ostro podsumował Władysław Gollob.