"Niestety, uraz jest ogromny, a mój stan zdrowia nie jest tak dobry, jakbym tego oczekiwał. Ale i tak jest lepiej niż w pierwszych dniach po wypadku" - powiedział Gollob, który pierwszy raz rozmawiał z mediami po tamtym dramatycznym wydarzeniu, na łamach "Przeglądu Sportowego". Żużlowiec czekał na to ponad pięć miesięcy, ale nie ma, co się dziwić, ponieważ w wyniku upadku odniósł poważne obrażenia kręgosłupa, doznał stłuczenia klatki piersiowej i płuc. Przeszedł też wielogodzinną operację i utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej. "Niestety, proces dochodzenia do sprawności został zakłócony przez pojawianie się spastyczności (nadmierne niekontrolowane napięcie mięśni - przyp. red.)... Ona nie daje mi spokoju ani przez moment. Atakuje niespodziewanie i sprawia, że nie jestem sobą - mówił Gollob, cytowany przez "PS". Mistrzostwo świata z 2010 roku to oczywiście nie jedyny sukces sportowca z Bydgoszczy. W sumie wywalczył siedem medali w indywidualnych mistrzostwach świata. Gollob był też liderem reprezentacji Polski, która dominowała w Drużynowym Pucharze Świata. Teraz musi jednak zmagać się z czymś zupełnie innym. "Pierwsze tygodnie były najgorsze pod każdym względem. Nigdy nie przypuszczałem, że przydarzy mi się wypadek, którego konsekwencje będą aż tak poważne" - stwierdził sportowiec na łamach "PS". "Rehabilitacja odbywa się codziennie poza niedzielą. Walka nie zatrzymuje się jednak nigdy, bo cały czas zmagam się z bólem" - dodał. Gollob, choć kilkanaście dni przed wypadkiem skończył 46 lat nie zamierzał kończyć bogatej kariery. To przecież wielokrotny medalista indywidualnych i drużynowych mistrzostw Polki, który ostatnio reprezentował barwy GKM-u Grudziądz. Upadek podczas treningu przed motocrossem zupełnie jednak zmienił sytuację. "Kompletnie nic nie pamiętam z tych zawodów. Uderzenie musiało być atomowe. Takie wspomnienia szybko wymazuje się z pamięci" - powiedział żużlowiec z Bydgoszczy, cytowany przez "PS". Mimo wszystko Tomasz się nie poddaje, bo to przecież cecha prawdziwego sportowca. "Celem jest wyjście ze szpitala o własnych siłach. Nie ma znaczenia, czy będzie to za miesiąc, czy może za kilka lat" - mówił Gollob "PS". Pozostaje nam tylko życzyć, żeby słowa żużlowca, który przechodzi rehabilitację w Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy, się spełniły.