Po niedosycie ostatnich lat jest to wielki sukces leszczyńskiego żużla. W drodze do finału Unia pokonała najpierw Włókniarza Częstochowa, a wczoraj rozprawiła się po raz drugi z Marmą Rzeszów. Przed własną publicznością "Byki" pokonały gości z "Żurawiem" na plastronie 51:39. "Dziękuję, że kieruję tak wspaniałym zespołem. Jest to zwieńczenie naszej ciężkiej pracy. Nie składałem żadnych obietnic, nie mówiłem, że będziemy w finale czy zdobędziemy medal. Ale awans już nam się udał" - powiedział na pomeczowej konferencji Czesław Czernicki, trener Unii Leszno. Drużyna nie mogła skorzystać w tym spotkaniu z usług kontuzjowanego Leigh Adamsa. Jednakże za sprawą znakomitej dyspozycji młodych Juricy Pavlica i Adama Kajocha oraz doświadczonych Damiana Balińskiego i Jarosława Hampela leszczynianie zapewnili sobie awans do finału rozgrywek. "Nie mieliśmy w drużynie lidera, jakim jest Leigh Adams. Nie mógł on przybyć na mecz z Marmą, ale znakomicie w skład wkomponowała się młodzież. Dzień przed spotkaniem, czyli w sobotę, długo trenowaliśmy i to na innej nawierzchni, niż zwykle przygotowywana jest w Lesznie. Wielką satysfakcją jest prowadzenie takiej drużyny. Przez cały sezon nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych scysji, a jeśli zdarzały się wymiany poglądów, to zawsze były one konstruktywne i przynosiły dobre rezultaty" - chwali swoich podopiecznych Czesław Czernicki. Rzeczywiście "Byki" tworzą w tym roku niezwykle zgrany kolektyw. Wystarczy przypomnieć postawę Jarosława Hampela, który po odniesieniu kontuzji udostępniał swój sprzęt kolegom z ekipy. Współpraca w parkingu i na torze dała znakomite efekty, o czym świadczy udział w finale. Tu rywalem Unii będzie Unibax Toruń. "Anioły" również przez cały sezon radzą sobie rewelacyjnie, więc pojedynek tych dwóch zespołów będzie godnym zwieńczeniem ekstraligowych bojów. Konrad Chudziński