Patrząc na średnie biegowe, faktycznie Jaimon Lidsey prezentował bardzo zbliżony poziom do Andrzeja Lebiediewa, który był odrobinę lepszy (odpowiednio 1.622 oraz 1.697). Po obu tych zawodnikach spodziewano się w minionym sezonie więcej. Jaimon Lidsey po zdobyciu indywidualnego mistrzostwa świata juniorów miał w końcu "wypalić" i kandydować do miana lidera Unii. Niestety dla leszczynian ten dynamit nie wybuchł i w końcu stracono do niego cierpliwość. W miejsce Australijczyka przyszedł Andrzej Lebiediew, który udowodnił, że stać go nawet na równorzędną walkę z zawodnikami Grand Prix. Zresztą Łotysz dostał stałą przepustkę do cyklu na kolejny sezon. W Krośnie był liderem. W Lesznie jednym z wielu Jan Krzystyniak uważa, że Andrzejowi Lebiediewowi będzie trudniej o punkty w Lesznie, niż w Krośnie, bowiem w zespole Wilków był liderem. W Lesznie będzie z kolei jednym z wielu zawodników. - W Wilkach Krosno Andrzej Lebiediew był liderem drużyny. W Fogo Unii Leszno jest Janusz Kołodziej oraz inni zawodnicy, jak Grzegorz Zengota, za którym dobry sezon oraz Bartosz Smektała - mówi Krzystyniak. Lidsey rozczarował Można rzecz, że po zdobyciu indywidualnego mistrzostwa świata juniorów Jaimon Lidsey zaliczał regres zamiast progresu. Zaskakiwał niezwykle rzadko. - Nadzieje, jakie pokładano w Lidsey’u nie spełniły się i dlatego się go pozbyto. Czy ściągnięto lepszego zawodnika? To się okaże. Był Takie przypadki, że Unia kontraktowała zawodników, którzy mieli punktować, a nie za bardzo to wychodziło - podsumował Jan Krzystyniak.