Szymon Makowski, INTERIA: - Niedawno zostałeś zaprezentowany jako nowy zawodnik H. Skrzydlewska Orła Łódź. Dlaczego wybrałeś akurat ten klub? Daniel Kaczmarek, H. Skrzydlewska Orzeł Łódź: - Moja decyzja została podjęta głównie ze względu na trenera. Rozmawiałem jeszcze z dwoma innymi klubami. Oferty finansowe były porównywalne, ale zaważyła obecność trenera Macieja Jądera. A jak wyglądają twoje relacje z Wybrzeżem Gdańsk? - Wszystko w porządku. Jesteśmy cały czas w kontakcie z Erykiem Jóźwiakiem. Nie mogę powiedzieć na niego złego słowa, bo dobrze mi się z nim współpracowało. Nie jest wykluczone, że kiedyś ponownie nasze drogi się skrzyżują. Cenię sobie jego warsztat i pracę, którą wykonuje. Z resztą osób z Wybrzeża również mam kontakt. Rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Nie chciałbym jednak wypowiadać się na tematy finansowe. Skazują ich na spadek Wasz skład wygląda bardzo ciekawie. Jak Ty go oceniasz? - Na pewno w innych drużynach są mocniejsze nazwiska typu Holder, czy Pedersen, którzy byli mistrzami świata. My mamy młody zespół na dorobku. Nie jesteśmy faworytem ligi, ale myślę, że stać nas na walkę o fazę play-off. Uważam, że najważniejsze będą domowe spotkania. Każdy z nas będzie chciał się pokazać, bo wszyscy mamy jeszcze dużo do udowodnienia. Będzie to waleczny zespół i mam nadzieję, że sprawimy wiele radości naszym kibicom. Macie kilku charakternych zawodników. Nie obawiasz się, że w parku maszyn może być zbyt gęsto? - Domyślam się o kim mówisz, ale z Oliverem jeździłem już w jednej drużynie i jest bardzo pomocny. Nie doświadczyłem przez dwa lata takiej sytuacji, żeby ze mną się pokłócił lub z innym kolegą z zespołu. Może na torze jeździ trochę ostrzej, ale to z przeciwnikiem, a nie ze swoim kompanem. Oskara natomiast znam bardzo długo, bo wspólnie rywalizowaliśmy jako juniorzy. Teraz jesteśmy po takim dwudniowym mini zgrupowaniu, gdzie mieliśmy prezentację drużyny oraz testy. Bardzo dobrze się z nim dogaduję, bo dla mnie jest w porządku. Wiem jaką ma opinię, ale ze mną nigdy żadnego spięcia nie miał. Warto pamiętać, że to właśnie wynik najczęściej buduje tę wspólną chemię w szatni. - To prawda. Jak będziemy się nawzajem wspierać i będzie dobra atmosfera w parku maszyn, a na ten moment taka jest, to nam wszystkim będzie się łatwiej jeździć. To już też jest kwestia sztabu szkoleniowego. Liczę, że to dobrze poukładają. Nowy nabytek komplementuje łódzkich kibiców Prezes Witold Skrzydlewski niejednokrotnie podkreślał, że nie ma zawodnika, któremu łódzki tor nie odpowiada. A jakie są Twoje odczucia związane z tym owalem? - Bardzo pozytywne. Lubię tutaj jeździć. Tor jest dobrze przygotowany, co jest zasługą naszego toromistrza. Możliwe, że jest czasem aż za dobry, bo przez to każdemu pasuje (śmiech). Będziemy musieli coś wykombinować na nowy sezon, aby przeciwnicy musieli się nagimnastykować, żeby odpowiednio się dopasować. Jak kibice zareagowali na Twój transfer? - Widziałem pozytywny odzew. Dostałem też kilka miłych wiadomości od kibiców. Zawsze jak tutaj przyjeżdżałem, to nigdy nie otrzymałem gwizdów nawet po wygranym meczu przez Wybrzeże w minionym sezonie. Kibice z Łodzi zawsze byli mile nastawieni nawet do przeciwnej drużyny. Chyba bym ich określił mianem najbardziej przyjaznych kibiców żużla ze wszystkich ośrodków w Polsce. Takie mam po prostu odczucia po tych kilkunastu latach swojej kariery. Czy czujesz, że obecnie Twoje miejsce jest właśnie w pierwszej lidze? - Każdego zawodnika ambicją jest jazda w Ekstralidze. Jednak żeby tam się znaleźć, to najpierw trzeba na to zapracować dobrymi wynikami w pierwszej lidze. Postawiłem sobie dwa lata temu taki cel, aby po zejściu do drugiej ligi momentalnie wrócić klasę rozgrywkową wyżej i to się udało. Teraz czeka mnie kolejny sezon tutaj, więc mam zamiar piąć się jeszcze wyżej i polepszać swoje umiejętności. Szymon Makowski, INTERIA