Nicki Pedersen. Trzykrotny mistrz świata na żużlu. Choć w przyszłym roku skończy 46 lat, a w ostatnim czasie bardzo często łapie kontuzje, to wciąż pozostaje jednym z czołowych zawodników PGE Ekstraligi. Przed dekadą nie miał nad Wisłą zbyt wielu miłośników. Wszystko przez ostry, agresywny styl jazdy i buńczuczną pewność siebie. Dziś jego dawni krytycy przyznają jednak jednogłośnie - dzień, w którym "Dzik" zawiesi kevlar na kołek będzie jednym ze smutniejszych w całej historii dyscypliny. Niels Kristian Iversen. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że jego kariera niebezpiecznie zbliżyła się do swego kresu. Odbudował go jednak transfer do Orła Łódź, w którym znów spisuje się na miarę prawdziwego lidera zespołu. Nie zamyka gazu nawet wtedy, gdy młodsi przeciwnicy wywożą go pod sam płot. Do dziś udowadnia, iż tytuł medalisty cyklu Grand Prix po prostu mu się należał. Matej Zagar. W chwilach wolnych od ścigania się na motocyklach bez hamulców ładuje baterie... służąc w słoweńskich siłach zbrojnych jako komandos. Swój wojowniczy temperament okazywał często także na torze i tuż poza nim. Po odejściu Pedersena ze Stali stał się jego najbardziej zawziętym rywalem. Między oboma panami dochodziło nie tylko do przepięknych wyścigów, lecz także regularnych szarpanin w parku maszyn. Taka zdarzyła im się w szwedzkiej Malilli, tuż po tym jak Duńczyk próbował staranować motocyklem jednego z mechaników Słoweńca. Zmarzlik do dziś ma kontakt z Gollobem Tomasz Gollob. Tego jegomościa nie trzeba nikomu przedstawiać. Dla polskiego speedwaya wciąż pozostaje postacią praktycznie pomnikową. Odegrał ogromną rolę w rozwoju Zmarzlika. Wziął go pod swoje skrzydła, kiedy jego następca ścigał się jeszcze na najmniejszych możliwych motocyklach. W meczu z Unią wystąpili zresztą w jednym wyścigu. Ich współpraca trwa zresztą do dziś. Zmarzlik podobno często SMS-uje z Gollobem nawet podczas zawodów, prosząc go o rady. Łukasz Cyran. Partner Bartosza Zmarzlika z pary młodzieżowej. Niestety, jego życie nie potoczyło się tak piorunująco jak losy naszej gwiazdy. Szybko zakończył karierę zawodniczą i zatrudnił się w gorzowskim szpitalu, gdzie kierował karetką. Niestety, dwa lata temu zdarzyło mu się czynić to w stanie nietrzeźwości. Stracił pracę, prawo jazdy i musiał zapłacić karę na rzecz funduszu dla ofiar wypadków.