Wychowanek gorzowskiej Stali był jednym z faworytów do zwycięstwa we wrocławskiej rundzie Grand Prix. Nie tylko dlatego, że jest liderem klasyfikacji generalnej, ale choćby też z tego względu, że spośród wszystkich obecnych uczestników Indywidualnych Mistrzostw Świata Zmarzlik ma najwyższą średnią biegopunktową we wrocławskiej odsłonach cyklu, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ. Choć Zmarzlik nie imponował w turnieju prędkością, jak to mu się wcześniej zdarzało, zajął w rundzie zasadniczej wysokie trzecie miejsce. Przed półfinałem wybrał pole A, co wydawało się być rozsądnym wyborem. Jak się jednak okazało, choć to pole startowe było dziś niezłe, ustawienia w motocyklu Zmarzlika nie były idealne dla tego miejsca startowego. - Wybrałem pierwsze pole startowe, które nie było dzisiaj złe, aczkolwiek ustawienie, którym w tamtym momencie dysponowałem, było zbyt mocne i motocykl strasznie mnie "przerzucił", tzn. straciłem za dużo trakcji, bo motocykl zbyt mocno wszedł na obroty. Zamiast jechać do przodu, zaczął mi bardzo mocno buksować w miejscu i było już praktycznie po wszystkim, bo w takiej sytuacji nic się praktycznie nie zrobi podczas biegu - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami dwukrotny indywidualny mistrz świata. Zmarzlik wciąż jest liderem klasyfikacji generalnej Choć dziś Zmarzlik nie pojechał nawet w finale, wciąż pozostaje liderem klasyfikacji generalnej i prowadzi z komfortową, 14-punktową przewagą. Żużlowiec nie zaprząta sobie jednak tym głowy i skupia się na kolejnych rundach. - Nie patrzę na to, patrzę na poszczególne rundy, żeby wykorzystywać każdą z nich do zdobywania dobrej liczby punktów. Dzisiaj można powiedzieć, że takie minimum zostało zrobione. Szkoda tego półfinału, ale czasu już nie cofniemy. Trzeba brać, co życie dzisiaj dało - komentował Zmarzlik po zawodach. Drugi w klasyfikacji przejściowej Leon Madsen zmniejszył we Wrocławiu dystans, który traci do lidera, Bartosza Zmarzlika. Na tę chwilę Polak prowadzi ze 108 punktami na koncie, Madsen zebrał do tej pory 92 "oczka". Do strefy medalowej wskoczył za to Daniel Bewley, który wyprzedził Patryka Dudka. Brytyjczyk ma na tę chwilę 84 punkty na koncie, o 8 więcej niż Polak. Zobacz także: Makabryczny upadek! Zawodnik na sygnale odwieziony do szpitala Czeka nas polski wieczór we Wrocławiu? Polacy są tam najlepsi To jego ostatnia szansa. Nie ma już miejsca na wpadkę