Na początku XXI wieku Witold Skrzydlewski był prezesem Widzewa Łódź. Przez trzy lata. - W piłce, jak nie szło, to wymieniali cały skład, a trenerami rotowali non stop. W takich warunkach nie da się budować. Pan Witold jednak tym przesiąkł i tak samo działa w żużlu - mówi nam jeden ze szkoleniowców dobrze znający Skrzydlewskiego. Orzeł co rok przypomina wielki plac budowy Coś w tym jest, bo faktycznie Skrzydlewski lubi dokonywać rewolucji w składzie. Jak coś nie idzie, to dokonuje gruntownych zmian i próbuje od nowa. Tam nie ma planu rozłożonego na dwa, trzy lata, gdzie po sezonie wymienia się jedno, czy dwa najsłabsze ogniwa i jedzie się dalej. Orzeł co rok przypomina jeden wielki plac budowy. W składzie drużyny na sezon 2024 został jeden zawodnik z ubiegłorocznej kadry, mianowicie Tomasz Gapiński. Początkowo nie był on nawet brany pod uwagę jako zawodnik. Namawiano go, żeby został trenerem. Gdy stwierdził, że chce jeździć, kuszono go stanowiskiem jeżdżącego trenera. Zostawiono go w spokoju, dopiero gdy się uparł i powiedział, że dalej chce być żużlowcem. Skrzydlewski przyciąga i odpycha Ciągłe zmiany w składzie i przewracanie wszystkiego do góry nogami powodują, że Skrzydlewskiemu jest z każdym rokiem coraz ciężej. Z jednej strony przyciąga zawodników, jako pewny płatnik. Z drugiej ci, jeśli mają dwie oferty na stole, to Orzeł jest dla nich drugim wyborem. Właściciel Orła ma taki zwyczaj, że po kilku nieudanych występach ocenia zawodników w mediach, a żaden z nich tego nie lubi. Kiedy Orzeł budował skład na 2023, to było tak źle, że prawie nikt nie chciał przyjść. Byli dogadani zawodnicy, ale zwlekali. Dopiero gdy dowiedzieli się, iż trenerem będzie Marek Cieślak, to zdecydowali się na podpisanie umów. Cieślak był dla nich gwarantem atmosfery, stabilizacji i spokoju. Mają zespół, który nie jest wymieniany w gronie faworytów Z drużyną na 2024 też było trochę problemów, a to, co Orzeł finalnie zbudował, to jest zespół gorszy od ubiegłorocznego (tamten cudem uratował się przed spadkiem). Trudno mówić o jakichkolwiek sukcesach transferowych Orła. Nie wzięli zawodników rozrywanych przez kluby. Ktoś powie, że przecież wrócił Luke Becker, ale prawda jest taka, że po skończeniu wieku U24 nikt o Amerykanina nie zabiegał. Enea Falubaz Zielona Góra mu podziękował i nie było kolejki chętnych. Eksperci, jako faworytów do awansu wymieniają Abramczyk Polonię Bydgoszcz, INNPRO ROW Rybnik, Cellfast Wilki Krosno czy Arged Malesę Ostrów. Orzeł jest zdecydowanie poza wielką czwórką. Orzeł może jednak wyjść na prostą, jeśli pan Skrzydlewski zmieni przyzwyczajenia i po sezonie, zamiast rewolucji, dokona wymiany jednego, dwóch ogniw czyniąc zespół mocniejszym.