Jak wracać to w wielkim stylu. I tego trzyma się Stelmet Falubaz Zielona Góra. Powrót do PGE Ekstraligi okazał się bardzo udany. Awansowali do fazy play-off, a teraz uzbroili się na tyle, żeby walczyć o strefę medalową. To ma być kolejna złota era dla klubu. Hitowe transfery. Budują potęgę Transfer Leona Madsena pokazał w jakim kierunku zmierza Falubaz. Chcą w najbliższych latach przełamać dominację Orlen Oil Motoru Lublin. Nie będzie to łatwe, bowiem Jakub Kępa nie zamierza odpuszczać. W Zielonej Górze jest jednak głód medali. W środowisku da się wyczuć, że zależy im na kolejnej złotej erze w historii klubu. Udało się wypożyczyć także Damiana Ratajczaka. To strzał prosto w dziesiątke, gdyż dzięki temu Falubaz będzie miał jedną z najlepszych par juniorskich w lidze. Co ciekawe, na oficjalnym zdjęciu klubowym obok 19-latka widzieliśmy Stanisława Bieńkowskiego i nowego prezesa klubu, Adama Golińskiego. Widok miliardera w ostatnich latach przy klubie był bardzo rzadki. Można chyba to odbierać jako coraz większe wsparcie szefa Stelmetu. Zostanie tam na dłużej? Oczywiście, zgodnie z regulaminem wypożyczenie Ratajczaka jest na sezon. Jednak być może zostanie ono w przyszłym roku przedłużone. Sam zawodnik będzie ścigał się także dla Falubazu w Ekstralidze U24, co jest dosyć niecodzienną praktyką. Może dojść do takiej sytuacji, że młodzieżowiec zostanie w Zielonej Górze do końca wieku juniorskiego. - Każdy jest kowalem swojego losu. Jaka będzie sytuacja Damiana i Unii Leszno za rok tego nie wie nikt. Z pewnością będziemy obserwować Damiana w sezonie 2025 - napisał Kryjom na portalu "X". Można to interpretować w taki sposób, że jeśli Unia nie awansuje, to Ratajczak może nie wrócić do macierzy, a wtedy pewnie pozostanie w Falubazie.